Bo oni znowu tam są. My tam jesteśmy. Łapiemy wiatr pod swoje stalowe skrzydła. Drzemy powietrze i przekraczamy prędkość dźwięku eksplozjami w silniku.
Piękna noc. Cudowny księżyc. Ciepły, już letni, wiatr. Znajomi i ryk silników.
Patrzą na nas, przeklinają, zazdroszczą, wyzywają. Bez różnicy. To nasza Wolność.
Wracam do domu, kładę się na bak, słyszę jak przelotowy wydech zaczyna wyć. Obraz warty zapamiętania.