Bo oni znowu tam są. My tam jesteśmy. Łapiemy wiatr pod swoje stalowe skrzydła. Drzemy powietrze i przekraczamy prędkość dźwięku eksplozjami w silniku.
Piękna noc. Cudowny księżyc. Ciepły, już letni, wiatr. Znajomi i ryk silników.
Patrzą na nas, przeklinają, zazdroszczą, wyzywają. Bez różnicy. To nasza Wolność.
Wracam do domu, kładę się na bak, słyszę jak przelotowy wydech zaczyna wyć. Obraz warty zapamiętania.
sobota, 27 kwietnia 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)