Ucząc się żyć ponowiłem naukę latania. Kiedyś się już uczyłem, jednak odwieszona na haczy,k cierpliwie czekała aż znów na nią spojrzę. Znowu się zaczęło. Uczę się latać.
"Poczyniłem postępy w sztuce latania, najtrudniejszej ze sztuk"
Za każdym razem coraz wyżej, zadziwiając, szokując, co tu dużo mówić, popisując się też...
Chwila koncentracji, fala energii, krótka myśl zwątpienia odrzucona w jednym momencie na bok. Nie ma nic. Tylko ja i Sztuka. Bieg. Skok. Lot. Sukces. Lądowanie.
Za każdym razem kawałeczek wyżej, kawałeczek dalej. Za każdym razem trochę bliżej nieba, bliżej perfekcji.
A teraz raz bez owijania w bawełne.
Jak dobrze pójdzie i uda mi się doprowadzić do stanu chociażby dobrego kilka powietrznych technik to jadę na zawody. Hmmm, zawody zle określenie.... Dublin - Mistrzowstwa Świata. Potem może Olimpiada, okaże się.
Dostałem nie przeciętny, wielkii dar i nie chcę go zmarnować... nie pozwólcie mi.
Idę dalej uczyć się latać.
2004-11-24 | 21:40:28 | crazy-in-paradise
poniedziałek, 25 czerwca 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz