Gaszę światło i odpływam. Bóg, Błysk ekranu, Bóg, muzyka, Bóg i ja.
Dużo się dzieje ostatnio, dużo rzeczy niespodziewanych, a ja dalej uczę się bycia neutralnym w tym co tutaj piszę. Ciężko zachować pozę biernego obserwatora w stosunku do swojego życia. Chociaż to nie tak miało być. Miało być tak, że piszę i nie dbam co powiedzą inni. Czas pokaże.
Męska duma – odzywa się nieproszona, przychodzi nikt nie wie skąd, a potem drąży duszę i sprawia że pięści mocniej się zaciskają. Mówią, że Czas leczy rany. Może. Może faktycznie. Nie wiem.
Na Górze ktoś tak ustawił kartki kalendarza, że wiek jest granicą, która trzeba przekroczyć. Albo raz na zawsze roztrzaskam te ograniczenia, albo polegnę...w obu przypadkach, do działania zmotywuje mnie nieprzenikniona pewność, że warto.
Nie ma się co oszukiwać.
Zastanawianie się nad tym jak ułożyło się życie to nic złego.
Pytanie tylko czy osoby trzecie nie będą rzucać z tego powodu kłód pod nogi.
Dobra a teraz bez zbędnego pieprzenia w bambus.
Jeśli my akceptujemy nasz wiek, to co do kurwy nędzy innych ma to obchodzić?! Jeśli żyjemy z dnia na dzień ciesząc się sobą nawzajem, to czemu słyszę od związanych ze mną krwią, że im się to średnio uśmiecha. To ja mam ułożyć sobie życie tak by być szczęśliwym, czy oni mnie w tej czynności mają wyręczyć? To jest jedna wielka paranoja i idealny przykład, że pojęcie szczęścia jest dla każdego człowieka inne. Studia, praca, dobre wychowanie, wczesne wracanie do domu, życie szarej myszy, brak przyjaciół, brak znajomych, podporządkowanie się wizji kreowanej przez rodzinę.
Nie tędy wiedzie moja Droga.
Ma prawo wchodzić w moje życie, bo jest moją matką, i to jest jej święte prawo, obowiązujące od czasu gdy ludzie zaczęli zakładać rodziny. Jest jedno ograniczenie.
To jest moje życie! A ja nie chcę by ktoś wchodził do mojej własności w zabłoconych butach. Ona tego nie rozumie, ja jej tego nie powiedziałem i tak będziemy trwać, aż któreś z nas się przełamie, choć uważam, że trochę późno już na to, albo gdy nasze drogi rozejdą się na dobre.
Nie ufają. Jeśli twierdzili, że kiedyś ufali, a zaufanie teraz stracili, to tak naprawdę nigdy nie ufali, więc nic nie straciłem - bo jak można stracić coś czego nigdy nie było?
Jeśliby ufali, to słowem by się nie odezwali, tylko powiedzieli : "Idź i uczyń swoje życie lepszym, takim jakie widzisz je w marzeniach"
Amen.
Kocham Cię.
2005-05-13 | 23:21:47 | crazy-in-paradise
środa, 27 czerwca 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz