To jest tak:
Budzisz się.
Patrzysz.
Masz ogromne skrzydła.
Lecisz w górę w przestworza metafizyki.
Nadchodzi chwila.
Niewidzialna ręka przytyka zapaloną zapałkę do Skrzydeł.
Stal czy Papier?
Dwie drogi.
Dalej w góre albo...
Spadam.
Skrzydła moja najszybsza droga w dół.
I to jest właśnie moja naiwność, bo zawsze kiedy je poczuję, to pomyślę o lataniu, inna kwestia jak wysoko zdecyduję się wzlecieć.
Tam "wysoko" jest szczęście i ja tam chcę być, więc podejmuję kolejną próbę.
Miałem szczęście... w nieszczęściu.
Szczęście : znowu wzleciałem w przestworza.
Nieszczęście : nie uniosłem się wystarczająco wysoko.
Szczęście : upadek z małej wysokości nie jest aż tak bolesny.
Nieszczęście : żal, że leciałem i nie osiągnąłem celu.
Oto ja. Ikar.
2005-04-22 | 08:34:19 | crazy-in-paradise
środa, 27 czerwca 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz