Kiedyś było inaczej, kiedyś szczyt marzeń, nie sięgał podnóża góry zwanej "jutro".
Pieniądze w życiu. Pieniądze są potrzebne. Jak daleko pójdziesz dla nich? Ile poświęcisz? ...i ile stracisz?
Nie są najważniejsze. Najważniejsze to gdy kładziesz się spać móc powiedzieć, że tego dnia wszystko było tak jak być miało, że jestem szczęśliwy nawet jeśli ułożyło się nie po mojej myśli. Żadna sztuka powiedzieć coś takiego... sztuka to móc to powiedzieć szczerze. Do tego potrzeba by faktycznie tak było, potrzeba optymizmu gdy wstajesz rano, wmówienia sobie, że to będzie piękny, dobry dzień. "Myślami tworzymy świat&" (Budda). Czasem trzeba powiedzieć : "zobaczymy co przyniesie ten dzień" - ale można tak zrobić tylko gdy wyczerpie się wszystkie pokłady optymizmu, chęci do działania. Gdy utraci się wszystko to co pozwala spełniać marzenia.
Widziałem, zapalone światła w oknach mieszkań, tuż przed tym gdy wszyscy idą spać. Ludzie jedzący kolację w małej kuchni, tysiące głuchych lamp, zapalonych każda w jednej z betonowych klatek. Czy oni są szczęśliwi tak jak żyją? Jestem egoistą, gdy chcę oceniać ich życie. Jestem też człowiekiem, mogę mieć swoje zdanie.
Wstać, pójść do pracy, wrócić, zjeść, potem piwo, telewizja albo inna czynność dla zabicia czasu, spać. Tak każdego dnia, dzień w dzień. Słowa rzucane w pustkę, umysłu równie przytępionego co pozbawionego nadziei. Tak, czuję się lepszy. Tak, myślę, że wiem coś czego oni nie wiedzą.
Rutyna zabija powoli. Nie daje, żadnych oznak. Zarażony jest pewien, że wszystko jest pod kontrolą... tylko czasem nie chce mu się nawet wykonać najprostszej czynności, bo przecież to nie ważne. Dlatego, nie wyłączy telewizora, nie zmyje naczyń, nie zamknie drzwi za sobą. Tak wpędza się w Rutynę, zapominając o drobnostkach. Powoli, sumiennie i stale pełznie ku staniu się bardziej warzywem niż człowiekiem. Potem ławka przed domem, browar i długie rozmowy ze współzakarzonymi, o tym jak jest źle i ile trzeba zmienić. Całonocne snucie planów na przyszłość, która i tak się nie zmieni, bo jest cała opanowana przez Rutynę. Tłumaczenie sobie, że trzeba coś zrobić ale jeszcze nie teraz, jest jeszcze czas, nie dziś to jutro... kłamstwo... nie ma czasu... nie ma jutra...
Ile Rutyny jest w moim życiu? Myślę, że nie istnieje w mojej codzienności - i to jest podstawa by sądzić, że też jestem Rutyną zarażony.
Nie da się uciec - Da się zwyciężyć.
Idę spać szczęśliwy.
2005-05-16 | 23:25:17 | crazy-in-paradise
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz