środa, 27 czerwca 2007

Zycie raz kolejny

To nie tak... Nie tak, że patrzę za siebie z uśmiechem i przyjemnym wspomnieniem tego co było, a w przyszłość ze strachem. Nie tak, że uciekam od odpowiedzialności za siebie, za innych, za życie, za czas w którym się znajduję.
Rozmowa czasem może zburzyć światopogląd, starannie złożony kawałek po kawałeczku.
Jednak ja dalej uważam, że jest tak jak napisałem.

Teraz, musze tylko, sobie to udowodnić.

Jutro. Wczoraj. Dzisiaj. Tajemna mikstura długowieczności nazwana Czasem.

Czego mogę być pewny: Tego co było i o czym wiem. Tego co jest teraz. Jednym słowem, tego co się stało.

Czego pewnym być nie mogę: Tego co nadejdzie - jutra, następnej godziny, minuty, sekundy...chwili.

Jeśli kocham dzisiaj to i jutro, nawet jeśli ono nigdy nie nadejdzie. Paradoks. Cos trwające w czymś czego nie ma.

Źle ubrałem myśli w słowa tamtej nocy.

Nie mogę obiecać, że na pewno coś się stanie. Nie mogę ręczyć jutro za uczucia. Mogę ręczyć za nie dzisiaj - ale wiem, że uczucia przychodzą i mijają z zaskakującą łatwością. Chociaż nie chcę o tym myśleć właśnie teraz, gdy dały o sobie znać, muszę brać pod uwagę, że Życie cały czas pozostaje Życiem.

Zapomnieć się i oszaleć zupełnie, na punkcie drugiej osoby - z miłą chęcią. Jednak intuicja czuwa, nie pozwala wpędzić mnie w sytuację gdy muszę wybierać pomiędzy nową szansą na szczęście a złamaniem obietnicy.

Nie mogę obiecać Miłości, bo ta ma wiele oblicz. Niektóre z nich krzywdzą, a ja w imię tej Miłości, która każe dbać o drugą osobę, nie chcę Cię ranić.
Żadnych gwarancji, żadnych obietnic na jutro.
Życie bez marzeń? Nie... To życie w świetle Prawdy o Czasie.

Gdy minie wyznaczony Czas, rozwinie się jak piękny kwiat to co jest w nas, wtedy jutro stanie się realne i pewne jak dzisiaj.

Jednak nie teraz, jeszcze nie teraz, jeszcze może być różnie. Pełne bólu oblicze Miłości może jeszcze przyjść. Jeśli tak się stanie, zrozumiesz, że wszystko co zrobiłem, wszystko co mówiłem o kochaniu, jutrze, zaufaniu mówiłem by Cię ochronić przede mną...
Wiem, że to trudne.
Życie to ryzyko, Miłość to ryzyko.
Jedno co musisz zrobić to mi zaufać, że chcę dobrze.



Czy to co piszę i robię to tchórzostwo?

Robię to wszystko by nie stracić czegoś pięknego – Ty zdecyduj, czy działania dla ratowania szczęścia są tchórzostwem.

Czas, zdarzenia i cała reszta w rękach Boga.


2005-06-06 | 00:18:48 | crazy-in-paradise

Przekład muzyki

Być tam zawsze tam, gdzie Ty. Być tam teraz, z Tobą, wiem już po co są dni, słyszę muzykę, tysiące słów, bezużytecznych gdy chcę Ci powiedzieć tą jedną rzecz. Być tam, zawsze tam gdzie Ty.
Tak pięknie, gdy nie pytasz o jutro, gdy nie pytasz co będzie.
Tak pięknie.
Tak smutno, gdy płaczesz.
Tak smutno.

Tylu zabłądziło, zgubiło się w poszukiwaniu prawdziwego sensu.

I pójdę tam, gdzie na mnie czekają, gdzie pójść mam, i chcę tam iść z Tobą, bo tam jest lepiej, tam na nowo rodzą się serca. Tylko tam można znaleźć cienką nić duszy, drugiej osoby.

I nie pójdę sam.

A gdy przestanie Cię bawić to jak jest, zamiast słuchać bzdur innych ludzi, odpowiedz sobie czego pragniesz. Nie kłam, że ktoś był wszystkim, idź dalej, z podniesioną głową, zacznij śnić swoje marzenia. Bez złudzeń do mnie przyjdź, powiedz czego chcesz, bez wahania, bez namysłu, dwa słowa... dwa słowa... dwa słowa... dwa...
Jak od zawsze, jak by jutra miało nigdy nie być.

Permanentnie...

2005-05-29 | 21:51:37 | crazy-in-paradise

Czysta forma

I powiedz swoim rodzinom oddalonym o kwieciste drogi od Ciebie, że wszystko co zrobisz w lecie, przejdzie do przyszłości jako rdzawe niebo spowite błękitem przebłysku.
Idź daleko, gdzie świecą źródła krystalicznej tkaniny. A gdy dotrzesz do blasku, krzyknij w twarz bez zieleni i bez smaku, że życie to potok kolorów, myśli dzikich i zwierząt ogromnych pełne.
Gdy to wszystko zrozumiesz i pojmiesz, że szkliste dno palącej wody oglądać powinni tylko Ci którzy na parawanie życia, stracili gust i siłę latania, powiem Ci wszechświat od narodzin aż po blask.

2005-05-29 | 21:45:09 | crazy-in-paradise

Krew

Poniedziałkowy wieczór. Krew, wciąż na mych rękach.

I kim jestem, gdy zmęczone oczy patrzą w lustro... wiem, że o to kiedyś pytał, to piętno idzie za nim... i za mną, i za moim bratem...

Jak długo tak jeszcze będzie, jak długo można milczeć? Rok, dwa, dwadzieścia lat? Czy kiedyś się dowiem?

Już wiem... nie od niego, a szkoda.
Przed przeszłością nie uciekniesz.


A pewnego dnia, stanąć z Prawdą oko w oko... morderca... przepraszam.
Nie!
Nie przepraszam, czemu ja mam przepraszać?
Wolę wiedzieć i żyć z tym niż nie wiedzieć i żyć w nieświadomości.

Ich Przeszłość, przestrogą dla mojej Przyszłości...

I modlę się, żeby grzechy przodków nie odciskały piętna na linii krwi.



Na ten jeden moment, zapanował totalny chaos w mojej głowie w moim życiu.
Wiem jedno... jeśli mnie ktoś kiedyś porówna do sprawcy chaosu, powie że jestem taki sam, odejdę, patrząc za siebie... ból będzie trwał do końca życia.
To byłoby więcej niż zniewaga, to byłoby zaprzeczenie osoby, którą chcę być, może którą jestem, którą na pewno się stanę.
Zaprzeczenie zaufania.
Zaprzeczenie wiary w to, że pomimo upadków potrafię być dobrym człowiekiem.
Zaprzeczenie mnie.

Może gdy się obudzę, gdy wszystko przemyślę odcięty od emocji - uspokoję się... choć trochę.
Nigdy nie zrozumiem dlaczego tak było, nigdy się nie dowiem.

Moja Siostra - Mój Brat - nie żyje! - wystarczający powód, żeby pamiętać i tracić szacunek.

Obiecałem, że nigdy nie zadam tego pytania Tobie, który patrzysz na moje życie, doskonaląc mnie w sztuce bycia człowiekiem.
Obiecałem lecz jestem słaby, chociaż jeszcze wierzę, jeszcze mam w piersi tą iskrę, która każe pokładać wszystko w jednym słowie - Nadzieja.

Tak bardzo chcę zapytać "DLACZEGO?!" tak bardzo chcę to z siebie wykrzyczeć, tak bardzo chcę poznać odpowiedź.

I tak oto złamałem kolejną obietnicę... ile ich jeszcze zostało? Co potem?

...życie... nic mniej... nic więcej...

Uciekam w muzykę, tam znajdę Azyl, uciekam bo czuję, że muszę, bo chcę być czysty jak dziecko...

...ja też mogłem umrzeć, bo tak było by łatwiej.

2005-05-24 | 00:25:44 | crazy-in-paradise

Morze

Gdy więcej drogi za
niż przed, pozwólcie odejść
bym szczęśliwy szedł.
Bym widział góry
wzdłuż i wszerz
a w morzu uczuć
zatracił dech.
Bym wolny i wesoły
po ziemi ojców biegł.
Pamiętał was
goniąc mój jedyny
czas.
2005-05-23 | 09:49:36 | crazy-in-paradise

Capisci?

Tysięczny tłum. Jeden cel. Wzburzona krew. Rozpierająca energia.

Rock.


2005-05-19 | 00:32:54 | crazy-in-paradise

Cisza

Otwieram drzwi, widzę ciszę, karmię się nią.
Cisza wypełnia wszystko czym jest to miasto. Nie chcę iść spać, chcę pamiętać tę ciszę.
W braku dzwięku odnajduję siebie, najgłębiej w pamięci zakopane błędy z życia.
Drobnostki.
Malkontent.
Człowiek trudny do życia, trudny nie dla wszystkich...ale dla siebie zawsze.

Lekki wiatr.
Cisza.
Spokój.

Wszystko spowite delikatnym rozbłyskiem świateł latarni.
Pomarańczowy. Żółty. Granatowy.
Wszystko wydaje się takie inne...świat zupełnie inny, zatrzymany w miejscu.
Spokojnie przemierzam przestrzeń oceanu Czasu.
Nie ma jutra. Nie ma wczoraj. Jest tylko Dzisiaj - Teraz.
A Ty, tak daleko...

Brak Snu.
Nie potrzebuję go.
Brak snu.
Na sen znajdę jeszcze czas.
Brak snu.
Brak Ciebie.

Noc.
2005-05-18 | 00:40:56 | crazy-in-paradise

Jeszcze nie ma

Tak dawno nie płakałem, d a E G
Dzisiaj niebo wtóruje mym łzom, d d d | E G
Dawno temu, obiecałem, d a C G
Płakać tylko, D E
stalowymi łzami. E a

2005-05-17 | 19:41:28 | crazy-in-paradise

Rutyna

Kiedyś było inaczej, kiedyś szczyt marzeń, nie sięgał podnóża góry zwanej "jutro".
Pieniądze w życiu. Pieniądze są potrzebne. Jak daleko pójdziesz dla nich? Ile poświęcisz? ...i ile stracisz?
Nie są najważniejsze. Najważniejsze to gdy kładziesz się spać móc powiedzieć, że tego dnia wszystko było tak jak być miało, że jestem szczęśliwy nawet jeśli ułożyło się nie po mojej myśli. Żadna sztuka powiedzieć coś takiego... sztuka to móc to powiedzieć szczerze. Do tego potrzeba by faktycznie tak było, potrzeba optymizmu gdy wstajesz rano, wmówienia sobie, że to będzie piękny, dobry dzień. "Myślami tworzymy świat&" (Budda). Czasem trzeba powiedzieć : "zobaczymy co przyniesie ten dzień" - ale można tak zrobić tylko gdy wyczerpie się wszystkie pokłady optymizmu, chęci do działania. Gdy utraci się wszystko to co pozwala spełniać marzenia.

Widziałem, zapalone światła w oknach mieszkań, tuż przed tym gdy wszyscy idą spać. Ludzie jedzący kolację w małej kuchni, tysiące głuchych lamp, zapalonych każda w jednej z betonowych klatek. Czy oni są szczęśliwi tak jak żyją? Jestem egoistą, gdy chcę oceniać ich życie. Jestem też człowiekiem, mogę mieć swoje zdanie.
Wstać, pójść do pracy, wrócić, zjeść, potem piwo, telewizja albo inna czynność dla zabicia czasu, spać. Tak każdego dnia, dzień w dzień. Słowa rzucane w pustkę, umysłu równie przytępionego co pozbawionego nadziei. Tak, czuję się lepszy. Tak, myślę, że wiem coś czego oni nie wiedzą.

Rutyna zabija powoli. Nie daje, żadnych oznak. Zarażony jest pewien, że wszystko jest pod kontrolą... tylko czasem nie chce mu się nawet wykonać najprostszej czynności, bo przecież to nie ważne. Dlatego, nie wyłączy telewizora, nie zmyje naczyń, nie zamknie drzwi za sobą. Tak wpędza się w Rutynę, zapominając o drobnostkach. Powoli, sumiennie i stale pełznie ku staniu się bardziej warzywem niż człowiekiem. Potem ławka przed domem, browar i długie rozmowy ze współzakarzonymi, o tym jak jest źle i ile trzeba zmienić. Całonocne snucie planów na przyszłość, która i tak się nie zmieni, bo jest cała opanowana przez Rutynę. Tłumaczenie sobie, że trzeba coś zrobić ale jeszcze nie teraz, jest jeszcze czas, nie dziś to jutro... kłamstwo... nie ma czasu... nie ma jutra...

Ile Rutyny jest w moim życiu? Myślę, że nie istnieje w mojej codzienności - i to jest podstawa by sądzić, że też jestem Rutyną zarażony.

Nie da się uciec - Da się zwyciężyć.

Idę spać szczęśliwy.

2005-05-16 | 23:25:17 | crazy-in-paradise

Strach

Boję się, że to co jest - odejdzie. Nie boję się o siebie, boję się, że stracę Ciebie. Chociaż zachowuję się nie tak jak powinienem, chociaż robię błędy, odbiegam od wizji osoby jaką zawsze chciałem być to jednak nie mogę spać po nocach, nie mogę żyć swym dawnym życiem. W blasku Słońca słyszę szept, że nie warto, że to wcale nie Miłość...

Czemu znowu chcesz mi zniszczyć życie? Czemu znowu chcesz, wzbudzić we mnie lęk? Czemu znowu chcesz bym stracił wiarę i przestał iść dalej z każdym dniem a zaczął czekać tylko na to co mi inni dadzą?!
Demony przeszłości!
Już nie należycie do mojego świata!
Teraz biorę swoje życie, w swoje własne ręce, i na nic twoje błahe podszepty mój Cieniu. Cieniu, który czołgasz się za mną, w prochu i w pyle, wszędzie gdzie pójdę.
Jak wąż zostawiasz za sobą jadowite ślady zębów na mym sumieniu.
Cieniu bez marzeń, bez wiary, bez nadziei.
Cieniu bez Miłości.
Chowasz się teraz, boisz się, bo wiesz, jak silną mam broń.
Oto, roztrzaskane ograniczenia!
Oto, Człowiek bez Cienia!
Oto, zwycięzca i pokonany!
Oto, ja, zwycięzca Życia!
Oto, Cień, pokonany przez Miłość!

Przegrałeś Cieniu, wiedziałeś, że przegrasz ale mimo to plułeś w księgę mojego Życia. Nadszedł Twój czas, odejdź jak najdalej, nie wracaj, przepadnij w męczarniach swej samotności, którą z obłudy i zawiści na mnie chciałeś przelać.

Oto, Koniec.
Oto, Nowy Początek.
Oto, Nowy JA.


Zapytasz, kim był Cień?
Cień był dla mnie strachem przed Życiem, przed marzeniami, przed odpowiedzialnością, przed lojalnością, przed zachwytem, przed samodzielnością, przed codziennością i najważniejsze – przed Miłością. Walczyłem z nim. Wygrałem. Został pokonany.

Już się nie boję. Nawet jeśli nie damy rady, nawet jeśli rozszarpie nas wątpliwość, wiem jedno: Warto było. Warto jest. Warto będzie.

2005-05-15 | 10:59:39 | crazy-in-paradise

Pora na Czas

Gaszę światło i odpływam. Bóg, Błysk ekranu, Bóg, muzyka, Bóg i ja.

Dużo się dzieje ostatnio, dużo rzeczy niespodziewanych, a ja dalej uczę się bycia neutralnym w tym co tutaj piszę. Ciężko zachować pozę biernego obserwatora w stosunku do swojego życia. Chociaż to nie tak miało być. Miało być tak, że piszę i nie dbam co powiedzą inni. Czas pokaże.

Męska duma – odzywa się nieproszona, przychodzi nikt nie wie skąd, a potem drąży duszę i sprawia że pięści mocniej się zaciskają. Mówią, że Czas leczy rany. Może. Może faktycznie. Nie wiem.

Na Górze ktoś tak ustawił kartki kalendarza, że wiek jest granicą, która trzeba przekroczyć. Albo raz na zawsze roztrzaskam te ograniczenia, albo polegnę...w obu przypadkach, do działania zmotywuje mnie nieprzenikniona pewność, że warto.
Nie ma się co oszukiwać.
Zastanawianie się nad tym jak ułożyło się życie to nic złego.
Pytanie tylko czy osoby trzecie nie będą rzucać z tego powodu kłód pod nogi.

Dobra a teraz bez zbędnego pieprzenia w bambus.

Jeśli my akceptujemy nasz wiek, to co do kurwy nędzy innych ma to obchodzić?! Jeśli żyjemy z dnia na dzień ciesząc się sobą nawzajem, to czemu słyszę od związanych ze mną krwią, że im się to średnio uśmiecha. To ja mam ułożyć sobie życie tak by być szczęśliwym, czy oni mnie w tej czynności mają wyręczyć? To jest jedna wielka paranoja i idealny przykład, że pojęcie szczęścia jest dla każdego człowieka inne. Studia, praca, dobre wychowanie, wczesne wracanie do domu, życie szarej myszy, brak przyjaciół, brak znajomych, podporządkowanie się wizji kreowanej przez rodzinę.
Nie tędy wiedzie moja Droga.

Ma prawo wchodzić w moje życie, bo jest moją matką, i to jest jej święte prawo, obowiązujące od czasu gdy ludzie zaczęli zakładać rodziny. Jest jedno ograniczenie.
To jest moje życie! A ja nie chcę by ktoś wchodził do mojej własności w zabłoconych butach. Ona tego nie rozumie, ja jej tego nie powiedziałem i tak będziemy trwać, aż któreś z nas się przełamie, choć uważam, że trochę późno już na to, albo gdy nasze drogi rozejdą się na dobre.

Nie ufają. Jeśli twierdzili, że kiedyś ufali, a zaufanie teraz stracili, to tak naprawdę nigdy nie ufali, więc nic nie straciłem - bo jak można stracić coś czego nigdy nie było?

Jeśliby ufali, to słowem by się nie odezwali, tylko powiedzieli : "Idź i uczyń swoje życie lepszym, takim jakie widzisz je w marzeniach"

Amen.

Kocham Cię.

2005-05-13 | 23:21:47 | crazy-in-paradise

Na lepsze

Coś mnie otacza. Boski Wiatr. Jest tutaj, wieje cały czas, ale jeszcze nie napełnił żadnego nowego żagla, coś się znowu stanie w moim życiu. Może nowy pomysł, jakaś nowa ścieżka do przetarcia.
Kilka nowych odpowiedzi, setki starych pytań.
O coś mi chodzi, zdecydowanie wiem to. Pytanie tylko o co?
Może sny przyniosą mi odpowiedź?

Ciemny, niebieski kolor spowijający Przestrzeń. Między Bluesem a życiem przepływają perłowo-morskie pasma Wieczności.

Otoczony taką właśnie aurą barw kładę się spać, spokojny...na Bluesie...

Nie zapomnę o Tobie... nie da się, tak jak mnie nie da się zapomnieć.

2005-05-11 | 23:01:28 | crazy-in-paradise

Nie-opublikowane

Nigdy nie było, tak by wszystko było jasne, przejrzyste i bez cienia wątpliwości. Czasem myślę, że ten laptop, ten świat który tu tworzę, oprócz paru innych sfer, które chcę mieć na własność, jest wszystkim co mam. To jest moja przestrzeń, a to że ludzie czytają to co piszę, ogranicza moją wolność ale to nawet lepiej, nauczę się żyć, mówić i pisać to co chcę, a nie czego chcą inni. Gdy powstawała idea pisania, wszystko było inne, życie było inne i ja byłem inny. Dzięki temu co tu się znajduje, ja odnalazłem siebie, wróciłem do ideałów, które przyświecały mi w dniu narodzin. Być wolnym - o tym marzę, tego chcę. To więcej niż jakaś wizja siebie, to część mojej natury. Nie będę szczęśliwy, będąc ograniczanym. Wiem, że przeczytacie to co teraz piszę. Jednak postaram się pisać bezstronnie, tak jak byłby to dialog między mną a Bogiem. Gdy poczuję, znowu, podcinanie skrzydeł, odejdę, albo po prostu skręcę na pierwszym skrzyżowaniu. Nie zawrócę. Czemu? Bo taka jest moja natura. Do tej pory w takich sytuacjach po prostu trwałem, byłem obecny ale tylko ciałem, nie duszą. Robiłem co robić, podobno, miałem. Tak będzie jeszcze przez jakiś czas...aż się nauczę. Darem Niebios jest to, że potrafię to dostrzec. Prędzej czy później będę umiał odchodzić gdy odkryję, że moje miejsce jest nie tam gdzie się znajduję. Tu chodzi o mnie. O to, jak żyłem i ile mogłem zmienić wcześniej, ile cierpienia oszczędzić sobie i innym...przeszłości nie zmienię, przed nią nie ucieknę. Teraz muszę żyć z balastem obelg, rzuconych na mnie przez przeszłość. Wolność nie może być tchórzostwem. Przecież zawsze gdy ktoś pluje mi w twarz mogę powiedzieć, że robi to dlatego, że tutaj nie jest moje miejsce... Przed życiem też nie ucieknę.
Stan na dzień dzisiejszy: Jutra może nie być. Znalazłem miejsce, a osoba z którą chcę iść dalej znalazła mnie. Wiele muszę zmienić, od wielu rzeczy się odciąć, wiele odkryć na nowo, spełnić marzenia, iść dalej z każdym nowym, pięknym dniem. Iść z Tobą...dokądkolwiek mielibyśmy dojść.

Chcę się narodzić do Drogi.

2005-05-10 | 20:10:40 | crazy-in-paradise

przez "V" i dwa "d"

Ostatnie kilka dni, jak kalejdoskop zdarzeń, jak sceny z filmu w którym zawsze chciałem grać główną rolę.
Jezu, jakie to wszystko jest piękne. Szukam Wolności i odnajduję Ją z każdym oddechem Tej Jedynej, z każdym pocałunkiem, z każdą nową chwilą. Nawet jeśli ten moment to tylko kropla w morzu świata, niech trwa na wieki, a my razem z nim.

Dostałem ostatnio coś pięknego. Podobno długo na mnie czekało. Wiem jedno - zawsze, na wieki wieków, ten obraz będzie mi przypominał, lekarstwo na smutek.
Kamienisty krajobraz, wzniosła, dumna skała... i pustka. Jeśli kiedykolwiek ktoś się mnie zapyta czym jest samotność, czym jest stagnacja w duszy, nic nie powiem...pokażę tylko ten obraz. Tak się czułem, taki byłem, teraz do tego krajobrazu zadumy dołączyła pewna bardzo ważna osoba - Słońce - i w Jej blasku nic nie jest już takie samo...teraz wszystko jest piękniejsze. Wszystko jest pełne życia.

Dziękuję.

Zamykam oczy i pytam, gdzie jesteś i dlaczego jestem tak daleko od Ciebie? Wiem, że wrócisz, znów będziesz blisko, znów ze mną...potrzebuję Cię...jak powietrza.



2005-05-07 | 17:56:44 | crazy-in-paradise

Aleja

"Śpiew świata wskazywał drogę do domu, a cichy szept Wiatru delikatnie kazał iść dalej, dalej od codzienności, dalej od przyjętych kanonów, w stronę Słońca które tak wielu dało schronienie. Wśród pochyłych drzew, dwie zbłąkane dusze. W nawałnicy pragnień, w ogniu Słonecznym. Ryzyko okazało się być szczęściem, bez rozpaczy i bólu. Okazało się być zrozumieniem i długowiecznością.
Szli z szeroko rozpostartymi skrzydłami, nie wiedzieli gdzie poniesie ich Wiatr, czuli, że muszą udać się dalej, w stronę Słońca, ku spełnieniu marzeń.
Co za różnica co powiedzą inni. Przychodzi czas gdy trzeba żyć egoizmem we dwoje. I niech nie pytają czy taki układ ma jakiś sens, niech nie pytają skąd i dlaczego. Niech po prostu żyją.

...na Alei Pełnej Róż..."

2005-05-07 | 17:51:31 | crazy-in-paradise

Patologia

Kłamać - by nie wiedzieli, że łżesz.
Bić żeby zabić
Grać jak zagrają...

Nie.



2005-05-07 | 17:50:00 | crazy-in-paradise

Wieczorny blues

"Otoczony niepamięcią
Osiemnaście,
Przeżyłem lat.

Zdruzgotany pożądaniem,
Kolejny,
Zrobiłem krok.

Słońce zachodzi,
Powraca,
Wieczorny blues.

Księżyc przypomina mi,
Aleję,
Pełną czerwonych róż.

Gdzie nie ma Ciebie.
Gdzie jestem ja.
Gdzie stoję sam."
2005-04-27 | 08:35:35 | crazy-in-paradise

Blues

Czym jest blues?
Blues jest bólem z którym można żyć. Blues jest kobietą bez której żyć się nie da (Gary Moore)

Wczorajszy wieczór, gaszę światło, w powietrzu roznoszą się dźwięki stworzone przez mistrza. Przez zarażonego bluesem jak ja.

Shema Israel!

Czasami chcesz odlecieć, uciec daleko, a czasami chcesz zostać gdzie jesteś, zostać, zamknąć oczy i słuchać, co mówi Bóg. Bywa tak, że słowa przychodzą same, innym razem sam musisz je wypowiedzieć. Mówisz własnym językiem, językiem ciała - muzyką...

Moje marzenia?

Zagrać przed Doskonałym Słuchaczem. Przed Kimś, kto wie co czuję gdy gram, wie kim się staję, wie na które wyżyny wzlatuję.
Najpiękniejsze jest to, że gram przed nim, zawsze gdy biorę do ręki gitarę.
Tylko Bóg słucha mnie i przyjmuje każdą moją decyzję. On wie dlaczego, po co i w jaki sposób. Dlatego Go kocham, bo potrafi mnie słuchać...zawsze. Tylko on mnie widział grającego naprawdę.
Nikt inny, tylko On. Wy widzieliście chłopaka szarpiącego struny, patrzącego w niebo, albo zasłaniającego twarz długimi, gęstymi włosami. Jednym się podobało, inni przyjmowali mnie szyderczym uśmiechem.

Bóg widział, zbłąkanego człowieka, którego stworzył na własne podobieństwo.
Bóg widział, zgaszone światło, rozwiane wiatrem włosy, nieprzeniknioną studnię w oczach.
Bóg widział, krzyk swojego dziecka, myśli krążące daleko...daleko.
Bóg słyszał, splamione krwią palce, uderzające w struny z pasją.
Bóg słyszał, ból samotnego wilka na skale, ponad lasem, podczas pełni księżyca.
Bóg słyszał, wszystko co chciałem stworzyć.

Bóg widzi, słucha, pamięta.

Tylko On, rozumie co znaczy gdy nagle przestaję grać, patrzę w niebo, zamykam oczy i wzdycham w przestrzeń.

On wie co znaczy grać i nie czuć ruchów ciała podczas gry. Choć ja sam czasem tego pojąć nie mogę. To jest jak język, który gdy opanujesz technikę mówienia, oddaje myśli bez konieczności zastanawiania się nad poszczególnymi czynnościami, które temu towarzyszą.
Język ciała. Myślisz i wszystko zamienia się w muzykę i jest już tylko Bóg i most do Niego zbudowany z dzwięków...

Wierzę, że gdzieś tam...gdzieś tam...jest osoba, która dostała dar o którym nie wie, dar by znaleźć się obok mnie, na tej samej wyżynie, gdy gram. Być tam i słuchać. Słuchać i zrozumieć. Może już ją spotkałem, a może dopiero nasz czas nadejdzie. Wiem jedno. Jeśli ją spotkałem, to nigdy nie trzymałem jej za rękę idąc aleją pełną róż...

A gdy mi powie, że wie, skąd się biorą pieśni, zamilknę i jedno co usłyszy z mojej strony to cisza, która ciepłem, chwilę wypełni.

"Wiara. Nadzieja. Miłość.
Te trzy.
Z nich zaś największa jest Miłość"
2005-04-27 | 08:28:57 | crazy-in-paradise

Wiara

To straszne uczucie, gdy rodzina w Ciebie nie wierzy... To boli, bo ciężko samemu dźwigać balast życia. Czasem nie ma wyjścia i trzeba iść przez życie z wydmuszką rodziny. Zapracowani, zmęczeni. Patologia. Ja to wszystko rozumiem... i dalej płaczę stalowymi łzami.
Nawet jeśli to moja wina, nawet jeśli to ja po prostu nie widzę, że oni chwalą mnie za sukcesy, nawet jeśli jestem ślepy na ich uczucie...to powinni dołożyć starań żebym widział, że warto iść dalej ścieżką, którą wybrałem. Tyle, że ja słyszę, żebym dał spokój, że podobno jestem słaby, kiepski. I jak ja do chuja mam odnosić sukcesy?! Tylko raz słyszałem, jak ktoś powiedział do mnie, że wierzy we mnie, w mój sukces. Tylko raz i z mocą tak ogromną, że poszedłem i faktycznie ten sukces odniosłem. Słów tych nie powiedziała osoba z rodziny, nawet nie daleki krewny, ale był to ktoś kogo życie, przez wpływ czynników zewnętrznych, potoczyło się pod górę i w dodatku po kamienistej drodze. Ta osoba dała mi wtedy nadzieję, dlatego, że życie nauczyło ją jak bardzo nadzieja jest potrzebna. Dziękuję.

I przykro mi jest, że jest jak jest.
Prawie nigdy nie słyszę słów otuchy, które są dla mnie szczere w stu procentach.
I czemu to wszystko tu piszę?
Nie zmieni to sytuacji ale da mi nadzieję, że może ktoś to przeczyta i zda sobie sprawę, że nie jest sam...a może to ja nie chcę być sam w Patologii?

Powiem co myślę – jest źle, bo powiedziałem według nich za dużo.
Milczę – jest źle, bo mówię za mało.
Kłamię – dlaczego mnie zmuszają? Staram się, albo tylko się kiedyś starałem. Czemu gdy nie chcę o czymś mówić ciągną mnie za język i zmuszają do kłamania? Czy to jest to co chcą słyszeć? Jad z mych ust? Chryste ja nie pasuję do tej rodziny...ale widocznie ma to jakiś sens, że właśnie tutaj się znalazłem.

Czuję się przez nich skrzywdzony, bo zaniżyli mi samoocenę, którą tak ciężko sobie samemu wypracować. Potrzebuję pomocy życzliwych ludzi. Prawdziwej pomocy, prawdziwych przyjaciół.

Jest noc, jest blues...

...a Niebo tak blisko.


2005-04-27 | 08:28:17 | crazy-in-paradise

I dalej, do przodu w nieskończoność myślenia o potędze przestrzeni

Czuję lęk, przed nieznanym. Mój cień boi się wyzwań i ryzyka. A ja wiem, że tylko ryzykując mogę dosięgnąć wygranej. Wczoraj patrzyłem na szczęśliwych ludzi, którzy układają sobie życie, patrzyłem jak spełniają się ich marzenia, widziałem światło i radość w ich oczach. Czy w moich ktoś ten błysk widział?

Nie.
Wczoraj nie.

Dlaczego czuję, że straciłem coś na zawsze? Może to, że słowa same nie garną się na usta oznacza, że tamta część życia została zamknięta. Pora na kolejny epizod. I znowu wszystko od nowa... znowu czuję się jak dziecko, które potrzebuje by ktoś je wziął za rękę i przeprowadził bezpiecznie na drugą stronę...czegokolwiek by to strona była.

Mam ochotę położyć się i słuchać muzyki, słyszeć każdy dźwięk osobno, odkrywać kolejne ścieżki muzyki, słyszeć to na co inni uwagi nie zwracają.

Skrzywdzili mnie. Czasem słyszę tysiące pochlebstw i czuję, że jestem dobry w tym co robię. Czasem ktoś nieświadomie przez brak przywiązywania wagi do tego co mówi, powie coś co jak niewidzialny nóż przeszyje moją duszę. I czuję się zbity z tropu. Chociaż wiem, że nie warto słuchać, chociaż wiem, że odwaga to bieg do przodu gdy inni mówią dość. Chociaż wiem to wszystko...wiem też, że mam duszę artysty, a ją nawet najdrobniejszy kawałek stłuczonego szkła potrafi zranić.

I właśnie dlatego pójdę dalej.

Ranny...

...ale zawsze do przodu...

2005-04-24 | 15:13:02 | crazy-in-paradise

Sprostowanie

To, co widzę. To, co czuję. Bóg znowu tak blisko... nareszcie. Nie chce być dźwięczącą miedzią, nie chcę mieć znowu skrzydeł z papieru, chcę ze stali, chociaż przez chwilę. Tylko mając mocne skrzydła wzlecę ponad iluzoryczną codzienność, tylko z mocnymi skrzydłami dosięgnę gwiazd.

Nadchodzę.

2005-04-24 | 15:10:09 | crazy-in-paradise

"To co masz na chwilę nic nie warte jest"

To jest tak:

Budzisz się.
Patrzysz.
Masz ogromne skrzydła.
Lecisz w górę w przestworza metafizyki.
Nadchodzi chwila.
Niewidzialna ręka przytyka zapaloną zapałkę do Skrzydeł.
Stal czy Papier?

Dwie drogi.

Dalej w góre albo...

Spadam.


Skrzydła moja najszybsza droga w dół.

I to jest właśnie moja naiwność, bo zawsze kiedy je poczuję, to pomyślę o lataniu, inna kwestia jak wysoko zdecyduję się wzlecieć.
Tam "wysoko" jest szczęście i ja tam chcę być, więc podejmuję kolejną próbę.

Miałem szczęście... w nieszczęściu.

Szczęście : znowu wzleciałem w przestworza.
Nieszczęście : nie uniosłem się wystarczająco wysoko.
Szczęście : upadek z małej wysokości nie jest aż tak bolesny.
Nieszczęście : żal, że leciałem i nie osiągnąłem celu.

Oto ja. Ikar.

2005-04-22 | 08:34:19 | crazy-in-paradise

II

Nie ma szczęścia bez loterii - nie ma wygranej bez ryzyka.
2005-04-18 | 21:24:25 | crazy-in-paradise

znajomi

"And all I know is dust and bones"



Wiem, że jesteś.



2005-04-06 | 08:21:54 | crazy-in-paradise

Miłość

Wszystko ma swoje prawa, każdy ma swoje życie. Mogą się wydarzyć rzeczy o których nawet nigdy nie myślałeś... i jeszcze jedno... wszystko ma swoją cenę...
Jaka jest cena za miłość? Tak wysoka, jak wysoka chcesz żeby była. Dlaczego tak? Bo miłość jest bezcenna. Jesteś w siódmym niebie bez żadnego konkretnego powodu, szczęście wypełnia każdą komórkę ciała. Po pewnym czasie dostrzegasz przyczynę takiego stanu, widzisz drugą osobę naprzeciwko i zastanawiasz się czemu tak jest, czemu akurat to właśnie ta osoba, czemu właśnie teraz, czemu wszystko się ułożyło właśnie w ten sposób. W pewnej chwili zdajesz sobie sprawę, że to nie ma najmniejszego znaczenia bo jest pięknie i chcesz żeby tak było aż do czasu gdy wasze ciała przykryje ciemna szata śmierci.
A potem jest noc, blues i krzyk desperacji. I... tak już będzie... aż znowu poczujesz, że masz skrzydła nie z papieru ale ze stali, aż znowu się zakochasz.

Tak myślę, że gdy piszę te słowa, otacza mnie Bóg, setki aniołów i setki demonów, nieustannie patrzących co robię, jedni ciągną mnie w jedną stronę drudzy w drugą...i tylko czasem płaczę, stalowymi łzami, gdy zastanawiam się, jak stanąć po właściwej stronie... w jaki sposób chcąc dobra nie czynić zła... Kant mówił, że intencje powinny być cenione ponad czyny, tylko, że intencjami świata nie zmienię, czynami może się udać, nie musi...ale może.
Zawszę gdy coś robię, wpływam na świat, jestem mrugnięciem gwiazdy na niebie. Jedna gwiazda może zmienić życie człowieka. Może nie osiągnę zamierzonego celu, ale coś osiągnę, osiągnę reakcję na moje zachowanie, która to reakcja może mnie do mych marzeń doprowadzić.
Przychodzi moment, że serce ucieka w coraz to wymyślniejsze sfery desperacji i zagmatwania, wtedy nawet nie wiem gdzie jest góra a gdzie dół, jedno co wiem to, że muszę iść. Stanie w miejscu nie da mi szczęścia, nie da przygody, nie da zmian. Słońce, jeśli będzie jutro, też wzejdzie, gwiazdy będą trwać na swoim miejscu. Chciałbym tam kiedyś się dostać, do gwiazd, posłuchać ich bezszelestnej muzyki, poczuć ciepło płynące z tylu pięknych chwil gdy ludzie zakochani patrzyli na księżyc i gwiazdy i nic nie mówili, bo ich, na zawsze złączone dusze, już dawno znalazły wspólny język.



Tylko, że co ja tak właściwie o tym wszystkim wiem?
Nic...tylko pył i kości...pył i kości...
Wszystko...tylko muzyka i życie... muzyka i życie

2005-03-29 | 23:49:45 | crazy-in-paradise

be right

Last thing I can beg you for
Is not to tear my wings.
They've been broken long ago
But I feel I can win.

All those dreams I remember
Still are so bright.
Can't fall asleep as used to
Even thought I was right.

My heart's screamin' wild
I can's stand this sound
Give me sign of livin'
Or I will fall apart.

...even thought I was right...

...I was right...

...right...

..fuckin right!!!

Now both parts are sad
There's nothing more to say
Didn't want to hurt you
But all was just the same.

2005-03-29 | 23:49:21 | crazy-in-paradise

Wiosna II

Chcę widzieć światło Twoich oczach, czasem jest ciężko, czasem płaczesz, ale chce wiedzieć, że potrafisz widzieć, że to właśnie tutaj jest Twoje miejsce. Chcę mieć wiarę, że wiesz, co tutaj robisz. Chcę czuć, rytm Twojego serca, nie wstydzić się siebie. Powiedz tylko, że chcesz żeby to się stało, daj znak, który zrozumiem, pozwól uwierzyć, że to kim jestem ma jeszcze jakiś sens.
2005-03-29 | 23:48:46 | crazy-in-paradise

Wiosna

Przyszła wiosna i trochę refleksji. Jedno ciepłe wspomnienie i dzień staje się lepszy, zmartwienia lżejsze a trudności banalne. Jak obraz z filmu, jeden urywek przeszłości przywraca spokój.
Wiosna.
Radość.
Spotkanie z kimś ważnym.
Długa droga.
Na końcu drogi ważna osoba.
Uśmiech na twarzy.
Młodość.
Boski Wiatr.
Szczęście.

Życie jak muzyka, o tak.

2005-03-29 | 23:48:24 | crazy-in-paradise

"nawet nie wiesz do czego są zdolne"

To co tu piszę może czytać całkiem sporo osób. Czyta jedna, dwie może trzy.

Nawet nie wiesz do czego niektórzy są zdollni, obym sie mylił.

W wakacje dużo wina i przyjemny czas.

Czas się skończył, pewne osoby odeszły z mojego świata. Dopiero teraz, chociaż powinno się to stać dawno temu.

Życie toczy się dalej.

Usłyszą o mnie.


2005-03-23 | 21:57:38 | crazy-in-paradise

Ty

"Czasami wolę być zupełnie sam", ale nie teraz! Chciałem zawsze stawiać wszystko na jedną kartę bo wtedy czuję, że naprawdę życie istnieje blisko mnie, że istnieją inni ludzie, że istnieją piękne kobiety... i wieź, która może stać się niezwykle silna. Postawienie na jedną kartę wszystkiego oznacza, że jeśli przegram stracę... Ciebie. Co się stanie jeśli wygram? To będzie nasze zwycięstwo, tak samo jak naszą stać się może przegrana. Tym razem spasowałem, nie musiałem, ale chciałem. Nie chciałem żeby przemówił alkohol. Nie teraz.
Kłamię. To rozum i serce nie chciało by etanol doszedł do głosu. Reszta mnie krzyczała, że to jedyna słuszna droga. Wiedziałem, że muszę być trzeźwy nie tylko ze względu na innych

Chwila zapomnienia nie jest warta utraty znajomości.

Żyj chwilą.

Sprzeczność?
Nie... zbieg przeciwieństw.

Czasami uczucie, że chcesz mieć kogoś blisko siebie jest tak silne, że nie podejmujesz działań by tą wieź umocnić. Przeraża mnie możliwość zupełnego stracenia tej cząstki, która łączy.
Czy zrobiłem błąd?

Miałem dwa wyjścia albo dzisiaj, po obudzeniu się, czuć radość, że było wspaniale i smutek, że wraz z wytrzeźwieniem wszystko przeminie, albo drugą możliwością było nie wykorzystanie sytuacji i smutek, że mogłaś nie zrozumieć o co mi chodzi.

I tak i tak źle! I tak i tak czuję się jak chuj! ... I tak i tak jestem smutny...

Wszystko wokół mnie się zatrzymało.

Zrezygnowałem, bo nie byłem pewien czy to był właśnie mój czas na działanie.
Nie poczułem wiatru, wiejącego zawsze gdy mam działać.
Jeszcze nadejdzie.



2005-03-20 | 14:40:39 | crazy-in-paradise

Cztery kolory : czerwony

Chwila dekoncentracji kosztuje czasem bardzo dużo, a czasem jest tylko nauczką, żeby nie ponieść konsekwencji w przyszłości. Jedna chwila, ułamek sekundy, błąd, a potem zdziwienie i pulsujące uczucie w miejscu uderzenia. Wbrew pozorom to nie boli. Ból przychodzi dopiero po chwili, kiedy się zorientujemy co się stało i że powinno boleć. Jak zdasz sobie sprawę, że powinno boleć to zaczyna boleć. Wtedy nie jest przyjemnie. Gorzej, że nie wiem czy moment zdania sobie sprawy, że w danej chwili powinien przyjść ból da się wyeliminować. Z drugiej strony ból jest, jednak, najlepszym nauczycielem, bo jak najlepiej się o czymś przekonać jeśli nie na własnej skórze?
Dlatego to co najważniejsze to, żeby po przegranej bitwie podnieść się, i z zacięciem na twarzy oraz duszą pełną wiary w wygraną, stanąć do następnego starcia. Tak się odnosi zwycięstwa. Tak się uczymy. Tak stajemy się lepsi.
Ktoś kto pierwszy raz w życiu jeździ konno, jeśli z konia spadnie, prawdopodobnie nigdy już na niego nie wsiądzie, jeśli nie zrobi tego od razu. Dlatego gdy przegrywasz starcie, stajesz do kolejnego, wcześniej prosząc Boga by każdy cios był dla Ciebie lekcją, a każde zadane uderzenie służyło tylko słusznej sprawie.

2005-03-20 | 14:38:19 | crazy-in-paradise

Gandalf

Nic więcej, nic naprawdę nic, tylko ta jedna myśl. tylko to że jeśli jesteś smutny to znaczy, że walczysz, bo miliony ludzi właśnie w tym momencie pogodziły się ze swoim losem. A ja rozmawiam ze znajomym o życiu i miłości tak jakby to było coś co poznałem do końca. Czy to że dotknąłem znaczy, że wiem wszystko na ten temat? Nie. Ale stawia mnie to bliżej tego co czuje człowiek, który oczekuje pomocy, zrozumienia a w szczególności wysłuchania.
Doszliśmy do wiosku, że co by się nie działo i tak nigdy nie zapomnisz, nigdy nie wejdziesz dwa razy do tej samej rzeki oraz nigdy nie naprawisz tego co zrobileś źle. Przeszłość jest ilują, przyszłość marzeniem, dzień dzisiejszy życiem. Znowu się powtarzam, dla mnie to ma znaczenie, może sam nie zrozumiałem może ktoś z was nie zrozumiał, może poprostu tak ma być a możę moje słowa to tylko kłamstwo we mgle. Tak czy inaczej, chcę to powtarzać i "chwała za to".

W tłumie przechodniów, umieram sam, coraz mniej dobrych spojrzeń coraz mniej uśmiechów na twarzach , coraz mniej radości.


2005-03-13 | 17:42:13 | crazy-in-paradise

IV?

"W jednej chwili wszystko wydawało się takie proste. Przeminęły problemy i powrócił spokój, widać było rozwiązanie każdego problemu. I ten moment był właśnie dniem dzisiejszym, teraźniejszością"
2005-03-04 | 01:43:39 | crazy-in-paradise

.

Życie jak rzeka, jak piękny kwiat.

Wyluzowanie.
2005-02-28 | 16:09:07 | crazy-in-paradise

sen

Gaszę światło, kładę się. Leżę, myślę.

Nie pora na sen, jeszcze nie.

Nie rozumiem tego uczucia, gdy całkiem sam, chcę odejść w dziedzinę ułudy i nie mogę. Czuje, że czegoś nie dokończyłem, coś zrobiłem źle.
Gdy kładziesz się spać i jest Ci wewnętrznie źle to znaczy, że coś trzeba zmienić...tylko co?

Dalej leżę i myślę.

I tak co noc.

Zauważyłem, że bardzo rzadko kładę się spać szczęśliwy.
Chociaż gdyby zebrać te wszystkie noce razem, to było by ich dużo, jednak w porównaniu z tymi gdy sen nie przynosi ulgi, tak liczne już nie są.

Ludzki wskaźnik szczęśliwości, ma go każdy ale tylko mała grupa ludzi chce na niego patrzeć.

Ze strachu, braku wiedzy o nim, a może poprostu z lenistwa.

Uczymy sie na naszych słabościach, dlatego wieczorem powraca do nas wszystko co uczyniliśmy słabym.

Całe życie nauki.





2005-02-27 | 10:13:05 | crazy-in-paradise

Światło

"Cudowne jest to, że ludzie wracają" jak powiedział pewien ksiądz.

Przyszła pora przemyśleć wszystko na nowo, odświeżyć stare ideały, na powrót stac się idealistą, którego nie interesuje własne odbicie w oczach innych. Tylko czy ja kiedykolwiek taki byłem?
Tego nie wiem. Jednak, jestem pewien, że gdy mówi się jakim być się chce, gdy się o tym myśli, gdy się w taką wizję siebie wierzy, wtedy prędzej czy później dochodzi się do celu.

Czasem potrzeba jakiegoś zdarzenia by uaktywnić naszą wewnętrzną moc.
Polecam "Podręcznik Wojownika Światła" Paulo Coelho - opis krętej drogi zawarty w prostych słowach. Drogi trudnej ale i pięknej.

Więc wróciłem.
2005-02-16 | 14:18:51 | crazy-in-paradise

Powrót

Dawno nic nie było.

Problemy techniczne.

Ale teraz jest, to chyba najważniejsze.

Marzenia. Pomysły. Odwaga

Miej marzenia.

Pamietaj "tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono"..."i tyle o innych ile sami sprawdziliśmy"
/Crazy&BarleyCorn/ = /BarleyCorn&Crazy/

Miej pomysły.

Bez odwagi i tak nic nie osiągniesz. Więc...

Miej odwagę.

Tylko w prawdzie przed soba i ludźmi poczujesz się wolny.

O czym pomyślisz przez ułamek sekundy czytająć te słowa?

O jakich marzeniach? Tych spełnionych czy tych, które odchodzą w dal?

Idę śnić mój sen.




2005-02-11 | 02:27:04 | crazy-in-paradise

knock, knock, knockin' on heaven's door

Stracony czas, podcięte skrzydła, konieczność walki ze zwątpieniem.

Co z tego, że to czego się nauczę jest "moje"? Mi to nie jest do niczego potrzebne.

Co mnie to wszystko obchodzi?

Złamać, ułożyć, sprawić by ludzie byli tacy jakimi ustawowo mają być.

Zostawcie mnie.

I tak mnie już dawno olano.

Odpierdolcie się...

I o nic nie pytam, bo nie chcę od Ciebie słyszeć odpowiedzi... i tyle.



2005-01-28 | 14:27:58 | crazy-in-paradise

odrestaurowane rany

Zmieniłem się.

Dzisiaj.

"Myślisz, że jest sprawiedliwość na tym świecie?" - zadano mi dzisiaj pytanie.
Bez chwili zastanowienia, z pełnym przekonaniem odparłem, że "nie"
"A myślisz, że w Niebie jest sprawiedliwość? W szpitalu pewna osoba, mówiła, że jeśli jest sprawiedliwość to jej już na tym świecie nie powinno być" powinna być już po drugiej stronie, gdzie nie ma bólu.
...ale nie była...

Teraz wiem, że nie upadam sam... chociaż upadanie w towarzystwie cieszyło mnie tylko przez moment.


Następna obserwacja:

Widziałem dziś Żydów idących do krematorium, przez chwilę poczułem jaki to musiał być lęk, jaki ogrom i skala terroru, przecież ich tam było tysiące, razem roznieśli by cały obóz w pył. Kamień na kamieniu by nie został, ale ... zawsze jest jakies ale. Ale oni się bali, strach ich paraliżował... Albo nie wiedzieli co się dzieje i to odebrało im szansę działania. Starcy, kobiety, dzieci, mężatki, panny, kwiat wieku. Wiem, że tak było wiele razy to widziałem na błyszczącym ekranie. Nigdy tak dosadnie, nigdy w takim zbliżeniu.

Umieralnia.

Jeśli ziemia mogłaby krzyczeć, krzykiem umierających na niej ludzi, to jestem pewien, że grunt pod obozami by się rozstąpił i pośród fontanny krwii rozległo by się przeraźliwe wycie... za dużo krwii wypila już ziemia... za dużo ludzkiej krwii.

Nie jestem rasistą... ale zew mordu we mnie wzbiera gdy widzę, te obstrzyżone niemieckie głowy, te ich pieprzone buty, świecące od pasty, na których codziennie odbijał się ludzki pot zmieszany z krwią. Przeklęte mundury, ze znieksztalconym słońcem, jako znakiem. Nasrane we łbie, skurwysyństwo na każdym kroku. Sadystyczne metody, brak szacunku dla ludzi. Przecież Żydzi też są ludzmi!
Jak ślepym trzeba być, żeby nie widzieć, że żydowska krew też jest czerwona?!
Te niemieckie ścierwa, oglądały całe baseny krwii, każdego przeklętego dnia swojego faszystowskiego życia. Gdzie mieli oczy? Gdzie sprawiedliwość?
Może i pośród Niemców byli ludzie dobrzy, może pośród Żydów byli ludzie źli...ale byli to ludzie... a nie zwierzęta...Faszyści nie potrafili i nadal nie umieją zrozumieć, że ich ręce są splamione krwią ludzi...nie godnych takiego rodzaju śmierci. Nikt nie zasłużył na śmierć... nie na taką..

Krwii słowami nie zmyjesz.

Nie oszukasz.


2005-01-26 | 02:58:18 | crazy-in-paradise

The Last Rebel

"There's a grey horse standin' still
As a soldier climbs in the saddle for one last ride
As the rain pours off his hat
You can see the shadows of the past written in his eyes"

Ilu znasz ludzi ze szczęściem w oczach?
Ilu z bólem i troską? Ilu ze szczerą miłością?
Wystarczy umieć patrzeć, żeby dostrzec co człowiek przeszedł, czy był skrzywdzony, czy ma żal, czy kiedykolwiek naprawdę kochał...popatrz w oczy małego dziecka, nic z tych rzeczy w nich nie znajdziesz - bo życie to wodospad zdarzeń. Droga z której nie ma odwrotu, trzeba dalej iść. Zostawiać ślady na piasku.

"Now the cannons are silent
His friends are all gone
Gotta put it all behind him
If he ever wants to find his way home
He's the last rebel on the road"

Wszyscy odejdą.
Wszyscy! Bez wyjątku. A Ty wybieraj, czy sam zakończysz swój żywot czy zdasz się na "to co zapisano"? Ryzyko, adrenalina - iluzja? Wszyscy odejdą. Z naszym przyzwoleniem czy bez. Albo będziesz tym, którego wszyscy przyjaciele już nie żyją, albo sam będziesz martwym przyjacielem...Gdzie mniejsze zło? Gdzie plus, minus, a gdzie równość? Nie znam odpowiedzi, wiem, że muszę iść i coraz więcej osób się odwraca gdy to mówię.

"Just a boy with his old guitar
Keeps to himself but everybody takes him wrong
But he carries on
Got a dream that will never die
Can't change him, no use in stayin' where you don't belong"

To jest właśnie to co mam, mój Azyl z drewna i metalui wielu to źle rozumie, zabierają mi sny, zabierają marzenia, obdzierają z wolności.
Człowiekowi można zabrać wolność, ale nie prawo do myślenia. Nie prawo do marzeń. Na wszystko przyjdzie czas. Zrobie to co zawsze chciałem. Nie pozwolę się uwięzić. Będę szedl dalej, karmiąc swoje sny nowymi planami i pomysłami, tak długo będę zostawiał miejsca, do których nie pasuję, daleko za sobą, aż osiągnę cel...

"Now he's rollin' down the highway
Gone too far too fast
No one will ever find him, he'll never look back"

Jeśli raz odejdziesz, jeśli raz pozwolisz mi odejść - nie będę patrzył za siebie... I za nic będzie mi sentyment do tego co było, za nic rozsądek i rozum, pójdę za dzikością mojego serca... ono w każdej chwili domaga się wolności. Z każdą sekundą, każda minutą, każdą godziną i każdym dniem.

Zawsze dziki, zawsze nieoswojony, zawsze wolny.


" 'Cause he's the last rebel
And he's all alone
He's the last rebel
His friends are all gone
He's the last rebel
The last rebel on the road"

Przyjaciele są.
I będą. Ale przyjaciel to osoba ludzka, też człowiek, ludzie nie umieją być w kilku miejscach naraz. Nie można tego wymagać. Jest to oczywiste, że nie zawsze będą blisko by pomóć... Ale gdy zwrócisz się o pomoc, tylko od przyjaciela ją dostaniesz. Jeśli nie otrzymasz jej, staranniej wybieraj....

"There'll never be another like him
He's the last of a dying breed
Ain't no use in tryin' to tame him
'Cause he's the last rebel"

Nigdy nie było, nigdy nie będzie.
Jestem teraz. Jedyny w swoim rodzaju, jak każdy z nas. Obdarty z zasad, ideałów, ale w środku wciąż ten sam. Ten, którego nie oswoisz. Ta cecha zawsze postawi na swoim. To jak zew, na którego wezwanie musisz odpowiedzieć, brak Twojej reakcji będzie oznaczał zaprzeczenie własnej naturze.

...i nie chciej mnie zmienić...nawet jeśli Ci się uda, ja i tak wrócę... do swojego Azylu, do marzeń i snów, bo są we mnie tak głęboko, że tylko Bóg może mi je odebrać...tylko po co, skoro sam mi je dał?

(Lynyrd Skynyrd - "The Last Rebel" lyrics by Gary Rossington, JohnnyVan-Zant, Robert Johnson, Michael Lunn)

może i przynudzam ale nad tym się właśnie teraz od 1:12 do 1:35 w poniedziałek zastanawiam...
2005-01-24 | 01:44:10 | crazy-in-paradise

Myśl

Każdy ma lęk.... nieliczni umieją pozostawić go bez odzewu emocji.
/Crazy/
2005-01-21 | 16:49:55 | crazy-in-paradise

Szaleństwo w raju

Wieczór.

A gdzie Ty jesteś?

Ciemność.

A gdzie Ty jesteś?

Ciężar.

A gdzie Ty jesteś?


W odpowiedzi echo pustki i szept wschodzącego słońca.


2005-01-21 | 16:35:56 | crazy-in-paradise

Świeca

Siedzę i patrzę.
Widzę przed oczami duszy mojej - Płomień.
Płomień świecy.
Piękny w swej elegancji, w swym spokoju, w ładzie i uporządkowaniu z jakim się pali. Równo, nieustannie, aż skończy się knot. Najmniejszy podmuch powietrza i wszystko co osiągnął zostaje zachwiane, zburzone i na zawsze stracone. Jednak on powraca, znów do dawnej formy, dawnego działania. Znów znaczy powietrze swą obecnością. Równa smuga prawie przezroczystej mgiełki unosi się nad nim. To to co pozostawia po sobie, to co jest wytworem jego działania. A gdy go ktoś chce zgasić on powstaje i dalej robi swoje.

Duzo analogii z życiem człowieka.

Tylko ilu z nas potrafi po tym jak nas raz zgaszą, powstać i kontynuować od miejsca w którym nam przerwano?

Gdy podmuch powietrza jest zbyt duży wtedy gwałtownie kończy się blask, w pamięci pozostaje tylko obraz odległy o sekundę czasu. Pozostaje błysk i uczucie ciepła bijące od niego.

Gdy będzie kończyć się tlen, powoli płomień będzie przygasał. Z każda upływającą chwilą.
Aż do kresu.
Aż do końca danego mu czasu.
I nie pozostawi ciepłego obrazu, pozostawi tylko świadomość, że wszystko musi przeminąć...
...żadnych ciepłych uczuć, prócz litości, w sercu nie zostawi...

Więc, niech mój płomień, gdy nadejdzie czas, ktoś zdmuchnie szybko, żeby pozostały po mnie tylko przyjemne wpsomnienia.

Według mnie to nie jest smutne. To jest stała część naszego życia. Jeśli uważamy ją za smutną, a chcemy radości w życiu, to musimy o śmierci zapomnieć... a przecież i tak przyjdzie.

Gdy pogodzimy się z naturą, wtedy nie ma się czego bać, innego wyjścia nie ma.
Możemy zacząć układać, swoje życie pod dyktando naszych myśli.

2005-01-20 | 13:31:19 | crazy-in-paradise

ja

Ja, Ajudah, Faust, człowiek i zwierzę w jedną formę zamknięty.

Ktoś mi cały czas pomaga... aż się z tym dziwnie czuję, jest tak jak chciałem: żeby mnie ktoś poprowadził.
Może to wynik stresu, cięzko określić. Brak przestrzeni... to napewno.

Może to właśnie przestrzeń jest kluczem, może to miejsce w którym się znajduję ma w sobie coś ze sprzeczności?
Było tu tyle agresji, zadumy, strachu, radosći. Może to jest właśnie odpowiedź.
A ja siedząc tutaj prawie codziennie, odkrywam kolejne podłoża tych emocji.
"Just like the mirror reflecting the moves of your llife" - dokładnie coś takiego. Lustro życia. Patrzysz i im dłużej się przyglądasz tym więcej widzisz... Pewna sekwencja, rutyna. Jak zawsze.

Pora zmienić miejsce. Przeprowadzić się.


2005-01-18 | 20:00:49 | crazy-in-paradise