piątek, 30 listopada 2012

Też groźnie

W tamtą stronę. Tam jest to czego szukam. Męcz się teraz by potem żyć jako mistrz. Myślałem, że uda mi się trochę szybciej. Powertrippin'. Nie lubię tych chwil zwątpienia, gdy wszystkie sukcesy stają się mniej widoczne. Najgorzej jest jeśli ktoś akurat w tym momencie będzie chciał udowodnić, ze nie ma sensu iść dalej. Na szczęście nie muszę już takich ludzi słuchać, bo wiedzą, że nawet nie warto tego mówić.

środa, 28 listopada 2012

Jedno pytanie

Tylko jedno, czasami jedno za dużo."Gdzie byłeś?" Zadane w złym czasie, gdy świat stwierdził, że sokowirówka uczyć i doznań to za mało dla mnie i dopierdoli mi jeszcze.

I to jest koniec tego etapu. Dziękuję, zobaczymy się w lepszym czasie w lepszym miejscu.

Kurwa znowu to mam. Ten piękny stan egoizmu. Wreszcie. Tak mi tego brakowało.

Trzy

Trzy dni by rozłożyć się na czynniki pierwsze i poskładać w całość.

Nieustające pasmo sukcesów. Mam zaległości w realizowaniu swojego planu i teraz jest odpowiedni czas by to zmienić.

wtorek, 27 listopada 2012

Raz na długi czas

Lubię ten dźwięk. Uspokaja mnie. To zdecydowanie było marzenie warte całej tej pracy.

Sam jestem zdziwiony jak często tu wracam i czytam wszystko raz jeszcze. Dużo tego.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                            

No to już.

Ostatnio często słyszę, że jestem dziwny. Nie pasujący do schematów w jakich ludzie chcą zamykać innych.

Wiesz, gdzie to mam?

Patrzę, na świat teraz inaczej niż dawno, dawno temu.
Ludzie są wolni. Nikt nie jest własnością. Każdy może dokonywać wyborów.
Teraz najciekawsze.
W każdej sytuacji, zawsze podejmujemy najlepszą dla nas decyzję.
Szokujące, gdyż jest z milion, pozornych, przykładów by to obalić.
Często nie znamy przyczyn tego, że tak zadecydowaliśmy. Ta wiedza uwalnia od negatywnych emocji, jakichkolwiek emocji.
Strach albo miłość - tylko to nami może kierować i znajduje się u podstaw wszystkiego.
Miłość - ale nie chemia. Chemia jest prosta, bardzo łatwo ją wyzwolić a gdy się kończy zazwyczaj budzi zazdrość, gniew i nienawiść. Love. Więź, którą mają wszyscy między sobą. Niestety zatraciliśmy gdzieś zdolność jej widzenia i tylko czasem się objawia między poszczególnymi ludźmi. Jeśli kogoś kochasz to pozwól tej osobie iść i robić to czego pragnie, jeśli wróci to znaczy, że było warto - jeśli nie wróci to i tak będzie to bez większego znaczenia. Dużo nad tym myślę ostatnio, budzę się w nocy i szukam. Bardzo dobrze mi się dzisiaj spało, tak błogo, spokojnie.
Wiesz, matki zawsze kochają swoje dzieci mimo, że się o nie boją.
- Mamo, kupuję motocykl.
- Jeśli tego chcesz, to to zrób, nie mogę ci zabronić.
Właśnie w tej chwili, z perspektywy czasu, zrozumiałem jak ta rozmowa wyglądała u mnie.

Lubię stan w którym poznaję siebie, odkrywam, dowiaduje się czego chcę, na co mogę sobie pozwolić.
Ostatnio dużo tutaj piszę bo czuję, że teraz jest dobry moment by zauważyć kolejny kawałek siebie. Wszystko ma swoje plusy.
Płyń ze mną.


Strach. Przesłania pragnienia, niszczy je, dusi. Wystarczy tylko zrozumieć, że on tak na prawdę nie istnieje. To tylko cząstka nas. Kim jesteś? Jesteś tym strachem? Czy może tym który się boi? 
Ja widzę, że jak czuję strach to nim nie jestem, więc jestem kimś innym - sobą. Trudne do zrozumienia ale warto to poobserwować. Właśnie dzięki tej obserwacji zobaczyłem, że bardziej będzie mi źle gdy się poddam, niż gdy przełamię strach. Prawda uwalnia. Stestuj szczerość. To nie ja się boję. To drugi kawałek mnie się boi - to mój umysł, to to strachliwe dziecko we mnie karmi podświadomość strachem - a ona nie potrafi się sama bronić. Świadomie nie chcę być swoim strachem. Jestem światłem, ogniem. Każdy z nas ma trzy części siebie. Najtrudniej na początku ogarnąć umysł i myśli. Cudowne uczucie, gdy zobaczyłem, że mam umysł, który się często boi, ale dało mi to do zrozumienia, że jeśli ja widzę, że on się boi i go obserwuję to znaczy, że jestem obserwatorem a więc jakimś pozornie rozdzielonym istnieniem. Świadomością? No to już mam 2 części. Zostaje podświadomość, cechująca się absolutnym zerem logiki. Co jej dasz to przyjmie, czasem opacznie. Tylko, co mi to daje? Szczęście, zbiegi okoliczności, które mają swój sens i nie są przypadkowe, radość i co najważniejsze spokój. 

Ale rozkmina przed pracą...

Hej, będzie dobrze :-)




poniedziałek, 26 listopada 2012

Upadam

Upadam. Nisko. Dzisiaj. Jutro.
Dzisiaj.... Wczoraj.... Jutro. Wczoraj nie chcę pamiętać.

Irie, Irie, Irie.

On your feet soldier! Face your fear! Move it! Be free!

Chwała za

No dobra. Jestem pijany, tak trochę... troszeczkę. Chwała za znajomych.

Veritas Vos Liberabit.

Van Halen w tle.

True That.


Bo to moja Przestrzeń.
Bo to pasuje.
Bo tak.



Cover me

Poniedziałek. W chuj do zrobienia. Pracoholizm. Znowu. Chuj wie gdzie mnie to teraz zaprowadzi. Jest 10:27 a ja mam dość. To dziwne, sam siebie oszukuję. Układanka rozjebana po stole.
Poskładaj się człowieku. Czuję jak zaczyna się goić. Uczucia, stany emocjonalne. Serce to taki dziwny narząd w naszym ciele. Gdy go nie masz potrafią je wyrwać i zaczynasz się zastanawiać jak mogło się to stać skoro go nie było, po czym patrzysz w lustro i zdajesz sobie sprawę, że znowu nie masz czegoś czego nie miałeś a co Tobie wyrwano. 

No nic. Cover me. Do boju kurwa. Powiedziałem, że ten rok był jak do tej pory najpiękniejszym rokiem mojego życia. I do kurwy nędzy własnie tak jest! Nawet jeśli ten pieprzony świat się zawali, tuż przed jego końcem, to mogę szczerze powiedzieć, że chociaż raz - nawet jeśli nie trwało to długo - byłem szczęśliwy. Bez wczoraj, bez jutra - tak zwyczajnie. Wiem też, że ktoś był ze mną, nawet jeśli tylko przez jedną krótką chwilę przebłysku słońca przez tęczę -  to jednak szczęśliwy. 

Znowu jest ładna pogoda, znowu pójdę jeździć. To głupie, nawet rowerem można się zajebać. Fuck! Fuck! Fuck! Jest 4 stopnie za oknem. To nie problem, mam siedem góra czternaście żyć każdego jednego dnia.

Wczoraj zasypiałem za kierownicą, te prawie 300km były do tej pory banalne. Łatwe, szybkie, chwilowe. Wczoraj - nie. Obudziłem się dzisiaj i nie bardzo wiedziałem jak zacząć wstawać z łóżka. 
Spokój. Wszystko wypełniający spokój. Musze pójść, wyjść i zobaczyć co we mnie siedzi. Coś każe mi cały czas gnać do przodu, łapać życie. Mówić ludziom prosto w twarz co czuję co myślę. Zapomina tylko ostrzec, że ludzie chcą wtedy spierdalać. Szkoda, że się tego do tej pory nie nauczyłem, bo się czuję teraz jak jakiś pieprzony nieudacznik, który zawodzi w momentach, które zawsze były takie zajebiste, proste, szczere. Wszystkie te, dosłownie, przepierdolone noce - bez różnicy i tak nie uwierzy.

Ja jebie. Dać się tak pokroić. Człowieku odkręć Ogień, niech mnie rozpala. Odrodzisz się na nowo - to tylko jedno życie z siedmiu góra czternastu, które masz dzisiaj. 

Boski Wiatr.
Ogień, który spala ale nigdy nie parzy.



niedziela, 25 listopada 2012

Nie dzisiaj

W dniu dzisiejszym miałem nic nie pisać. Wiele, za wiele rzeczy, których mogłem się spodziewać się stało. Strach. Jedyne znane mi na niego lekarstwo to pluć mu w twarz.

No i siedzę sobie w salonie w Krakowie, z nogami wyciągniętymi na stół. Mam wszystko w dupie. Słucham muzyki. Trzeźwieję. Nie wiem po jaką cholerę wczoraj tak zabalowaliśmy. Taekwon-Do nie zna spokoju - uwielbiam ich za to. "Ty jesteś inny niż wszyscy, mówisz co myślisz, nie ukrywasz się, nie nosisz maski" - słowa usłyszane od pół nagiej kobiety w klubie. Szok. Autentycznie.Tyle, że ja nadal jestem za młody, o tak, i za przystojny by za to płacić. Dlatego, płacić nie będę.

Masakra, zwiedziliśmy kilka do kilkunastu lokali i klubów. Co się kurwa dzieje. Jedno piwo góra osiem.

Trochę mi smutno. Moja Przestrzeń. Kawał mojego życia.

Wszechświat od zmierzchu aż po blask. Kurwa, nie wiem co napisać. Mam za dużo myśli, za dużo myśli które czekają by na nie spojrzeć.

Szkoda, że mi nie wierzysz co czuję.






wtorek, 20 listopada 2012

Rock you like a hurricane

Co za noc. Właściwie ranek. Lubię ten stan. Ledwo przebudzona świadomość ma rozwiązania na większość problemów i zastanawiających kwestii. Umysł się nie wpieprza więc wszystko jest prostsze.

Chcę łamać schematy. To daje mi siłę.

czwartek, 15 listopada 2012

Tęcza

Coś się dzieje. Tęcza, której powinno nie być, na niebie. Od tak dawna nic się działo. Wstaję rano, chodzę jeszcze bardziej nakręcony niż zazwyczaj. Lubię ten stan. Dziwność. Realia. Życie. Marzenia. Wszechświat od świtu, aż po blask. Ta Przestrzeń miała już nie być dla nikogo więcej. Nigdy nie mów nigdy bo nie wiesz kiedy jest dzisiaj. Trochę wolności, tak, trochę szaleństwa, tak. A jednak... Przestrzeń znowu jest.

Nie uciekaj, tak bardzo proszę.

Czwartek rano. Widzę teraz trochę inaczej, lepiej, wyraźniej, to co widziałem tydzień temu. Trochę szczerości, tak. Trochę uśmiechu, tak. Powiedz, że damy radę - tak bardzo chcę znowu latać, tak bardzo pragnę muzyki. Nie wiem jak, nie wiem dlaczego, nie potrafię określić kiedy okazało się, że jednak mam serce a uczucia... istnieją. Chociaż, że upadło tyle moich wizji mnie samego, starannie pielęgnowanych i tworzonych przez lata. W pewnym najmniej odpowiednik momencie, znalazłem się w tym przeklętym stanie z pogranicza wstydu z przyczyn, których nie umiem racjonalnie wyjaśnić. Nigdy tam nie bylem ale... nie dbam o to bo wiem, że upadamy tylko by powstać silniejszymi.

Tylko to jedno, że damy radę. Życie jak  muzyka.
Miłość i strach - dwa uwarunkowania wszystkiego. Poznałem swoją odpowiedź, ze zdziwieniem stwierdzając, że jednak istnieje.

Wszystko nas gdzieś prowadzi. Nie ma przypadków. Nikt nie chodzi w życiu zupełnie na oślep.


Veritas Vos Liberabit. Damy radę?

środa, 7 listopada 2012

Tak się czasem zdarza.

Siadłem przed komputerem. Pora napisać parę słów od siebie. 

Marzenia potrzebują odpowiedniego czasu i odpowiedniej gleby. Bywa tak, że marzenie trwa w człowieku aż nagle nadchodzi jedno zdarzenie, jeden dzień, jedna chwila i zostaje spełnione. Są marzenia, które spełniają się w moment, są takie które czekają latami. Nigdy nie wiesz jakie marzenia drzemią uśpione w otaczających Cię ludziach - nigdy nie wiesz, które z nich obudzisz. To proste spostrzeżenie podsumowuje jak stałem się szczęśliwym człowiekiem.