sobota, 3 listopada 2007

Dzisiaj

Znamy się długo. Nie tak długo, żeby mówić, że w chuj czasu... to by było całe życie.

Zawsze mogłeś na mnie polegać – jak i ja na Tobie. Obaj mieliśmy oparcie – chociaż różnie bywało. Nie o tym chcę mówić. Od dłuższego czasu kontakt jest jaki jest. Chcę Ci powiedzieć, że chcę Cię uratować. Uratować przed byciem tym kim się stać możesz idąc ścieżką wiecznego „mi się należy, mnie słuchajcie i ja mam rację”. Nie tędy droga Przyjacielu... Wiem, że za złe można mieć chęci zmiany czyjegoś życia. Nie to chcę osiągnąć. Więcej życia... mniej problemów. Nie stwarzaj ich – kontroluj je. Odnajdywanie satyskacji w cierpieniu drugiego człowieka jest złem. Odnajdywanie satysfkacji w stwarzaniu sytuacji takich by ktoś się o nas martwił albo zmuszanie kogoś by czuł się winny nie jest wiele lepsze.

Tak naprawdę przeraża mnie to, że nie wiem jak Ci pomóc. Czuję bezsilność bo nie wiem jak wytłumaczyć to coś z objęć czego udaje mi się wyrwać – powoli ale sumiennie. Widzę, że te same sidła zostały zastawione na Ciebie.


Idealizm to nie jest droga przez mękę całe życie. Idealizm to trzymanie się zasad. Czy uważasz, że to dobrze gdy ktoś cierpi bo ktoś inny znajduje w tym podświadomą satysfakcję, że to nie on jest cały czas krzywdzony ale może być ten jeden, kolejny, raz tym który krzywdzi?


Nie chcę odpowiedzi. Jesteś mądrym człowiek. Odpowiedz sobie sam. Zostaw dumę przyszłego lekarza za drzwiami i jak zwykły człowiek, rozsądnie, popatrz na sytuację. Wiem, że to trudne. Wiem, że się boisz wyjść z barier które sam sobie stworzyłeś. Ja też się bałem. Nadal się boję. Ludzie odważni, czują strach ale wiedzą jak go przezwyciężyć.