poniedziałek, 26 listopada 2012

Upadam

Upadam. Nisko. Dzisiaj. Jutro.
Dzisiaj.... Wczoraj.... Jutro. Wczoraj nie chcę pamiętać.

Irie, Irie, Irie.

On your feet soldier! Face your fear! Move it! Be free!

Chwała za

No dobra. Jestem pijany, tak trochę... troszeczkę. Chwała za znajomych.

Veritas Vos Liberabit.

Van Halen w tle.

True That.


Bo to moja Przestrzeń.
Bo to pasuje.
Bo tak.



Cover me

Poniedziałek. W chuj do zrobienia. Pracoholizm. Znowu. Chuj wie gdzie mnie to teraz zaprowadzi. Jest 10:27 a ja mam dość. To dziwne, sam siebie oszukuję. Układanka rozjebana po stole.
Poskładaj się człowieku. Czuję jak zaczyna się goić. Uczucia, stany emocjonalne. Serce to taki dziwny narząd w naszym ciele. Gdy go nie masz potrafią je wyrwać i zaczynasz się zastanawiać jak mogło się to stać skoro go nie było, po czym patrzysz w lustro i zdajesz sobie sprawę, że znowu nie masz czegoś czego nie miałeś a co Tobie wyrwano. 

No nic. Cover me. Do boju kurwa. Powiedziałem, że ten rok był jak do tej pory najpiękniejszym rokiem mojego życia. I do kurwy nędzy własnie tak jest! Nawet jeśli ten pieprzony świat się zawali, tuż przed jego końcem, to mogę szczerze powiedzieć, że chociaż raz - nawet jeśli nie trwało to długo - byłem szczęśliwy. Bez wczoraj, bez jutra - tak zwyczajnie. Wiem też, że ktoś był ze mną, nawet jeśli tylko przez jedną krótką chwilę przebłysku słońca przez tęczę -  to jednak szczęśliwy. 

Znowu jest ładna pogoda, znowu pójdę jeździć. To głupie, nawet rowerem można się zajebać. Fuck! Fuck! Fuck! Jest 4 stopnie za oknem. To nie problem, mam siedem góra czternaście żyć każdego jednego dnia.

Wczoraj zasypiałem za kierownicą, te prawie 300km były do tej pory banalne. Łatwe, szybkie, chwilowe. Wczoraj - nie. Obudziłem się dzisiaj i nie bardzo wiedziałem jak zacząć wstawać z łóżka. 
Spokój. Wszystko wypełniający spokój. Musze pójść, wyjść i zobaczyć co we mnie siedzi. Coś każe mi cały czas gnać do przodu, łapać życie. Mówić ludziom prosto w twarz co czuję co myślę. Zapomina tylko ostrzec, że ludzie chcą wtedy spierdalać. Szkoda, że się tego do tej pory nie nauczyłem, bo się czuję teraz jak jakiś pieprzony nieudacznik, który zawodzi w momentach, które zawsze były takie zajebiste, proste, szczere. Wszystkie te, dosłownie, przepierdolone noce - bez różnicy i tak nie uwierzy.

Ja jebie. Dać się tak pokroić. Człowieku odkręć Ogień, niech mnie rozpala. Odrodzisz się na nowo - to tylko jedno życie z siedmiu góra czternastu, które masz dzisiaj. 

Boski Wiatr.
Ogień, który spala ale nigdy nie parzy.