czwartek, 4 grudnia 2008

Rebel in the F.D.G

Setny wpis.

"The cost of freedom's never free
It's the deep six, it's my fix"

Zależy,
nie zależy,
poddaj się,
walcz,
przyjdź,
odejdź,
pa
miętaj,
zapomnij.


Pamiętaj: "Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono i tyle o innych ile sami sprawdziliśmy"
/BarleyCorn&Crazy/

Masz rację Przyjacielu. To jest prawda.

«Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?». Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Mateusz 18,21-35

Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: "Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!" Mateusz 10,21

Ostatnio zamiast isć na zajęcia wolałem wsłuchiwać się w ochrypły dźwięk strun. Te nieporadne dżwięki są piękne, takie kojące, relaksujące a zarazem szorstkie i szczere.

Powietrze snuje się obok mnie jak delikatny aksamit, podświetlony fioletem artystów. Wiesz to tylko jeden krok. Tylko jeden.

Nie chcesz rozmawiać... Nie starasz się nas ratować - papier przyjmie wszystko.

Trudno. To jest Twoja walka. Przegrasz albo wygrasz. Ja już walczyłem nie jeden raz, musiałem tłamsić swoją dumę, swój wstyd i poniżenie głęboko, głęboko w swoim jestestwie by uratować... właśnie.

Niczego nie żałuję. Wszystko było dobrą lekcją.

"Za każdym razem gdy obrywałem od życia to było to spowodowane moją naiwnością."
Jeden z Nas - Mistrzów

"I'll never know if love's a lie
Ooh - being crazy in paradise is easy
"
W.A.S.P - The Idol



A teraź chodź!

Opowiem Ci!

Piękny dzień, dużo wody, fal, radości a ten aksamit krąży obok moich stóp zatacza coraz ciaśniejsze kręgi, jest tak cudowny w dotyku i ten fiolet - taki bliski.
Pijmy bo się ściemnia.

Stop!

Nie ma już picia. Za łatwo przegrać czyjeś życie.

Podejmuj decyzje i nigdy nie oglądaj się za siebie.

Znowu dzień!

Ludzie, znajomi.
Wieczór!
Noc!

Pijmy. Zapomnijmy!

Stłumiony jęk w słuchawce zamiast odpowiedzi.

Kiedyś pewne ostre słowa były jak cyngiel - dziś wieczorem... nie. Już jej nie zależy. Jest taka niezależna. Takie życie! Niech sobie radzi. Myśli... że wszystko co ma jest na zawsze.

Dom.

Szybko! Do samochodu! Nie!!! Kurwa, mówię NIE! Ktoś inny może to przypłacić życiem. Nie rób głupot! Działaj!

Mocno ściskam telefon w dłoni. Pomóż!!!
Dzięki.



Ranek.

Wstyd. Brak zrozumienia.

Biorę do ręki telefon. Niespokojnie chodzę po mieszkaniu.

"Dzięki, że mi pomogłeś" - i tak kilka razy pod różne numery.













środa, 5 listopada 2008

Obecnie

Wstałem rano - jest 8:41. Za oknem szaro.


John Lennon - Imagine.

Zastanawialiście się kiedyś dokąd idziemy?

Ostatnio święto zmarłych i w takim właśnie duchu prawie każdy biegał po cmentarzach.

A mnie to drażni.

Żyjemy.

sobota, 1 listopada 2008

Mozart

Czasami trzeba dorosnąć.

Ja właśnie dorosłem do słuchania muzyki poważnej.

Co ciekawe nie pamiętam bym słyszał coś równie perfekcyjnego zarówno w formie jak i przesłaniu.

Dziwne.

A butelka, butelka znów pusta.

Wracają dawne czasy. Obrazy, przebłyski, zdjęcia, wspomnienia.

Ostatnio oceniłem siebie teraz i siebie pięć lat temu. Wyszło, że jest dobrze.
Potem oceniłem siebie za pięć lat - okazało się być jeszcze lepiej.

Połowy mnie by nie było gdyby nie Sztuka.
Drugiej połowy by nie było przez ludzi.
Dosłownie.

A co z trzecią połową?

Blask złota.

czwartek, 9 października 2008

Wiem, że tu jesteś

.... i nic.

Czy między nami pękła ta nić?

Bawimy się dobrze tylko razem.

Oddzielnie już nie umiemy.

Źle.

To ja nie umiem.

Chcę.

Oddajcie Ogień.

Pozwólcie znowu iść do szczęścia - by każdy nowy dzień był uśmiechem na twarzy bez pytań o przyszłość.

Wiecie jaka jest cena mojej pasji?

Dlaczego muszę wybierać?

Tyle życia poświęcone - tyle życia, tyle dni, godzin. Tyle potu. Krew. Ponaciągane mięśnie, naderwane ścięgna. Przeciążone, powybijane stawy. Zęby ponaruszane w dziąsłach już sam nie wiem ile dziesiątek razy. Kontuzje które ciągną się latami. To jest cena Mojej Pasji. A teraz do tej ceny dopisałem Ciebie.

Wiecie, życie jest piękne. A miłość to tylko chemia. Tej prawdziwej Miłości i tak nie zrozumiemy.

Więc bawmy się, używajmy i miejmy w dupie żywych.

czwartek, 2 października 2008

Przybyłem

A teraz do sedna. Żyjemy.

Chyba nie mam o czym tutaj na chwilę obecną napisać.

O wspomnieniach z dawnych lat, o rozgrywaniu tych smaych scenariuszy kolejny raz?

To mnie nie boli.

Więc, może nadeszła pora na radość?

Wszystko na to wskazuje.


Tak szczerze, to zawsze jest na co narzekać - Pytanie czy to ma jakis sens, czy warto i czy nie szkoda na to czasu.

Szkoda.

piątek, 15 sierpnia 2008

Popiszmy

Wiesz... też jesteś człowiekiem - nawet jeśli tego nie widzisz i inni tego nie dostrzegają.

Krew i błoto. Myśli o zniszczeniu, przemocy i gniewie. Krew. Spływająca po twarzy, brunatna, jeszcze ciepła.

Stop.

Czerń - mi nie wolno.
Nie tak.
Tylko w ostateczności.

Przemoc to nie wyjście. Czasami, niestety, konieczność. Zakończenie.
Innymi słowami - porażka. Dlatego, że nie dało rady obrać innej drogi.


A teraz co?

A teraz...wracam do swojej rzeczywistości.

sobota, 2 sierpnia 2008

Za życie i pożycie

Za każdym razem mnie to intryguje.
Za każdym kurwa razem.

Potrafisz odebrać człowiekowi cała radość nadchodzącego dnia.

Potrafisz całą tą radość dać.

Jak to jest, że tylko stworzyć możesz co zniszczycz? W dowolnej kolejności.

Mam sporo pracy ostatnio. Może siebie sam okłamuję.

Ale jedno wiem: mam wiarę, że się uda.

Po schodach łatwiej się chodzi jeśli są to schody, które sam zbudowałeś.

Nie utrudniaj. Proszę.

W ludziach jest tak dużo ze zwierzęcia.

Czasami czuję, że kiedyś było lepiej - łatwiej.

Bo nie pytałem siebie o jutro. Bo wszystko było teraz, było chwilą i ta chwila znikała wraz ze wschodzącym słońcem. Czasami mam ochotę znowu tak żyć. Unosić się. Latać. Przesuwać się przez czas jak mgła

Dzień jak Noc.
Noc jak Czerń.


"Wiem jedno... będziesz wiedział kiedy odejść" - zastanawiające, że ja dalej pamiętam te słowa.

Masz rację. Życie jak muzyka - jak piękny sen.

Tyle, że ja już nie piszę tego wiersza.

Czas płynie.

O tak... do przodu, a za mną wspomnienia - i dobre i te złe - wszystko było lekcją.

"Wspomnienia z Dawnego Raju"


Dlaczego doprowadzasz mnie do stanu takiego, że muszę tutaj przychodzić?

Nie odpowiesz. Boisz się. Wstydzisz. Sam nie wiem. Szkoda.

Zbierzmy się. Pojedźmy. Żyjmy tak jak kiedyś. Bez zobowiązań. Nie mam już smutku w sercu.
Sierpień.

Pokój.

poniedziałek, 30 czerwca 2008

Powroty

Lubię tutaj wracać. Jak mi życie spada na głowę to właśnie od tego miejsca zaczynam je odbudowywać.

Tutaj jest to co mnie tworzyło przez ostatnie lata.
Tutaj jest kawałek życia.

...i to wszystko daje mi siłę.

Wiem gdzie byłem. Czasami wystarczy odnaleźć iskrę, która przypomni kim się jest.

poniedziałek, 23 czerwca 2008

Popłyńmy

Dawno... Dawno... Dawno - mnie tutaj nie było.

Wracam tu znowu, może dlatego, że znowu sesja. Jedno jest pewne sporo się zmieniło. Zamykam oczy. Ręce swobodnie stukają w klawiaturę. Oczy pieką. Za oknem jasno.
The Eagles w tle.
Pamiętajcie jedną rzecz: Natchnienie to ta chwila kiedy drżenie brwi staje się tak natarczywe, że każdy fragment świata zbija się w jedną całość niosąc rozwiązanie postawionego pytania.

Powoli, drobnymi krokami układam życie. Ostatnio dużo pracuję. Tworzę - staram siępostawić na nogi swoją przyszłość. Uda mi się.

"
Aniele gdzie jestes?

Przyszedłem. Tak wiem, że mnie długo nie było. Cieszę się widząć Twoją uśmiechniętą twarz. Przynieś mi ukojene w odpowiedziach i wskazówkach. Tak, wiem, że to moje życie i sam musze je przeżyć. Ostatnio czasami rozmawiamy - ale nie tutaj, nie w tej Przestrzeni. Ja zadaję pytania w pustym pokoju, korytarzu - nawet nie w swoim ojczystym języku. Potem słyszę w głowie odpowiedź. Tak pomagasz mi rozwiązywać problemy. Mądrość Przodków w Twoich ustach.

Więc przyszedłem.

Porozmawiajmy.

- Pamiętaj o tych, których kochasz. Nie trac z oczu miłości. Mów co musisz. Patrz na to co robisz. Zawsze słuchaj serca.  Wybaczaj. Okazuj uczucia. Nie duśc w sobie nic.

- A co jęsli moje słowa urażą kogoś? Skrzywdzą, doprowadzą do łez?

- Żyjesz w społeczeństwie. To co ty rozumiesz jako komplement - ktoś zrozumie jako obrazę. Prawdą jest to, że słuszne postępowanie przyniesie pozytywny razultat dla dla wszystkich.

- Ludzie mają to od siebie, że się mylą - uczą na błędach.

- Więc wybaczaj pomyłki. Myśl o szczęściu, staraj się zrozumieć, słuchaj swojego głosu w pustym pokoj albo w lesie tak długo, aż opadną emocje i dojdziesz do sedna swojego postępowania. Daj się nieść szczęściu i panuj nad gniewem. Widzisz, tak na prawdę, gdy przejdziesz już cały dany tobie czas na wędrówkę po Ziemii, co chcesz zobaczyć za sobą?

- Że, żyłem w zgodzie ze sobą, że nie krzywdziłem innych ludzi i że mogę spokojnie odejść.

- Nie. Nie patrz za siebie. Oczekuj tego co się stanie dalej! Śmierć to nie koniec. To wymysł tych którzy chcą, żyć tak żeby ich zapamiętano, żeby mogli spokojnie odejść. Jęśli każdego dnia kładąc się spać zapytasz siebie: "Czy podobał mi się ten mój dzień?" Z czasem zrozumiesz, że życie to dar, przejażdżka kolejką górską i przeżycie tak cudowne w soim ogromnie, że rozpamiętywanie nie ma sensu bo liczy się tylko to, że teraz jest.

- A jeśli się skończy?

- Nie pytaj mnie pod publikę. Tak naprawdę nie chciałeś zadać tego pytania. Nie musiałeś bo znasz odpowiedź.

"


Faktycznie... znam. Gdy życie się skończy - to tylko ciało wróci do odwiecznego cyklu życia a dla mnie wstanie nowy dzień - gdzie? i czy po ludzku można nazwać to dniem? Co odkryję? Przyznam, że cenię sobie stabilizację i bezpieczeństwo ale jednak te pytania mnie pociągają, dają nutę zróżnicowania w życiu i dają też... hmmm... tak.. spokój.

wtorek, 18 marca 2008

Przemyślenia.

Piszę bo chcę.
Bo jutro mam egzamin.
Bo się nie uczę dzisiaj.
Bo czuję już zapach wolności, wiosny i miłości.
Tak wiem, że to dziwne ale nie jestem chamem o aż tak twardym sercu jak by się mogło wydawać.

Szukam sobie inspiracji. Prawdopodobnie zacznę się zaraz uczyć.

- Kim jesteś?
- Tobą.
- Jak wyglądasz?
- A jakim mnie stworzysz?

Mija sesja, biorę się za siebie. Dość zabierania mi wolności. Podobno, wolnym można być zawsze i w każdej sytuacji. Ja tak jeszcze nie umiem. W delikatny, bezkonfliktowy sposób postaram się tego nauczyć... gdy ten czas nadejdzie nie będzie miało dla mnie znaczenia to co się dzieje bo i tak odnajdę szczęście i pokój.

środa, 5 marca 2008

"Sins of our fathers"

Wieczór.
Rozmawiamy.

Tyle lat razem mieszkaliśmy a potem choroba, apatia, agonia.

A potem...

Ciało zakryte prześcieradłem.
"Boże ona oddycha, żyje!!!" myśli pulsujące w zaspanej jeszcze głowie. Świadomość nie chcąca uwierzyć zmysłom. "Przecież widzę!" Prześcieradło miarowo unosi się w górę by opaść i znów się unieść.
"Ale... jak to możliwe"
Modlimy się. 3 osoby. "Przecież ona oddycha!!!"
Już są - przyjechali po nią.
Zdejmują prześcieradło.
Głowa pionowo owinięta bandażem. Od czubka głowy jednym pasem do szczęki. Dwie, trzy warstwy - nie więcej.
Widzę twarz - ale nie widzę jej wyrazu. Mówią żebym nie patrzył. Ale ja chcę, wysuwam głowę zza drzwi.
Nagie, wychudzone, blade, stare ciało. Do końca życia zapamiętam.
Wspomnienia.
Wzrok z okna gdy wracałem ze szkoły, gdy grałem w piłkę przed blokiem gdy uczyłem się bić. Wszystko na jej oczach. A potem pyszny obiad, kłótnie i dużo nie wypowiedzianych słów. Wiem, że jest już za późno by tak fizycznie powiedzieć to co chcę - ale mimo to... Dziękuję.

A teraz idę przedpokojem. Czuję strach. Jeżą mi się włosy na ciele.
Ja, który przyoblekam się w czerń - symbol ciemności.
Ja, który stojąc na wysokości przechylam się przez barierkę jeszcze trochę, kilka centymetrów tylko po to by pokonać samego siebie, żeby doświadczyć i zwyciężyć.
Ja, który czuję strach.

Jedno z nas przekroczyło barierę śmierci - prawdopodobnie to powoduje niepokój.
Mój czas jeszcze nie nadszedł. Nie doświadczyłem siebie w pełni - tu na ziemi.

Nieś pokój tym, których kochasz. Nieś ukojenie tym, których szczęścia pragniesz. Nieś radość.

Pamiętam jak jechałem na pogrzebie za karawanem. Elektryka w samochodzie wariowała. Co chwilę migały kontrolki popalonych świateł.

Gdy to piszę linia energetyczna w domu została przeciążona i wyskoczyły bezpieczniki.

Babciu... pokój z Tobą.

Amen.

środa, 20 lutego 2008

O wszystkim

Nie napiszę dzisiaj.

Nie wiem co napiszę.

Pozwolę palcom swobodnie pływać po klawiaturze:

Nie wiem o co chodzi. Tak. Od tego warto zacząć. Nie umiem odszukać w sobie języka do komunikowania się w naturalny, swobodny sposób.

Nie wiem po której stronie leży wina, nie wiem czy nawet istnieje.

Niezmienność. Chcę zmian.

Nadeszły zmiany. Odchodzę od tego co nowe.


"Chcemy być sobą... chcemy być sobą wreszcie".
Miałem napisać "chciałbym być sobą" ale zacząłem się zastanawiać jak to się pisze. Proste reguły ortografii... błaha sprawa a jednak odbierają autentyczność Mojej Przestrzeni.

Dzisiaj jest wieczór zwątpienia.

Pytam siebie co osiągnąłem. Słyszę, że wiedzę i umiejętności.

Uczymy się całe życie. Studia skończyło wielu ludzi. W porównaniu do tej liczby, ilość osób z czarnymi pasami sztuk walki jest wręcz śmiesznie niska.

Widzę człowieka. 21 lat. Milion złotych osiągniętego dochodu. Pokój z Tobą chłopcze. Jesteś w moim wieku, dorobiłeś się. Pokój z Tobą. Pomagaj... podobno każdy może.

Tej wolności finansowej jednak trochę Ci zazdroszczę.

Za mało patrzę na to co mam i umiem a za bardzo na to co mogłem, powinienem albo bym chciał mieć.

"Życie jak muzyka..."

Aura nadal fioletowa - kolor samobójców i artystów.

Sztuka to balansowanie na granicy szaleństwa, pasji, rozczarowań i wielkich wygranych.

Za każdym razem coś zyskasz - za każdym razem coś stracisz.

Pokój.

poniedziałek, 4 lutego 2008

Tam i w druga stronę

"Bycie w Drodze jest piękne, gdy umiesz zatrzymać się na chwilę i podziwiać jej spokój"

czwartek, 31 stycznia 2008

Biegając w kółko tworząc swój czas...

"Oh, won't you please take me home
Take me down to the paradise city
Where the grass is green and the girls are pretty
Take me home
"

Biegam sobie w tą i w tamtą stronę, gonię swój czas starając się nie zapominać o życiu, innych ludziach i sprawach do załatwienia.

Bolą mnie plecy - więc staram się nie narzekać.

Boli innych moja szczerość - może nauczyć się kłamać?

Zaprzeczają - widocznie bardziej niż mnie siebie samego nie znają.




Tak sobie krążę, chodzę - idę raz tędy by potem skręcić tam.

Zmieniają się twarze, imiona, sposoby, kolory, słowa.

Tylko moje imię się nie zmieniło jeszcze.

Inne czasy, godziny i daty.

Te same zachowania.

Szablony.

Tak.




Nie!

czwartek, 24 stycznia 2008

Znowu wymyślam tytuł

Ten blog się zmienił, nie jestem do końca przekonany czy tego chciałem.

Chce mi się spać. Nie chce mi się nic tutaj pisać - na chwilę obecną...

...a jednak piszę. Coś bez sensu i bez ładu, bez kryteriów pozwalających pojąć, w szerokim sensie, koncentrację myśli prowadzącą do powstania czegoś tak chaotycznego i wyrazistego w jednej, bezkształtnej formie jak to co teraz czytasz.
Co tak naprawdę... czytałeś/aś przed chwilą bo teraz w gruncie rzeczy nie ma. Jeśli podejmujesz decyzję o czytaniu to zanim impuls nerwowy zmusi Twoje ciało do funkcji czytania - moment powstania chęci fonetyzacji zawartych tutaj znaków przeminął właśnie przed chwilą.


"Never thought I'd find the road to freedom
Never thought I'd see you smile again
Never thought I'd have the chance to tell you
That I will always be your friend"
- The Eagles - "You Are Not Alone"

środa, 23 stycznia 2008

Rozmowy z Aniołami część kolejna - która nie wiem

Jest sesja, nauka, wieczór, kawa, Gary Moore i blask monitora.

Pora zaczynać...

"

- Pytaj... jestem tu po to by udzielać odpowiedzi.

- Chcę, wiedzieć dlaczego kolory życia tracą blask, gdy do głosu dochodzi smutek. Chcę wiedzieć czym jest smutek. Powiedz mi też, dlaczego kreując swoją rzeczywistość, dzięki mocy danej każdemu człowiekowi, nie mogę tworzyć tego co chcę a często dostaję to co jest dla mnie złe i wręcz przeciwne moim intencjom.

Cisza wypełniła skaliste Wzgórze Marzeń. Młody chłopak siedział na kamieniu wystającym ze zbocza.
Pod nim była przepaść, gwiaździste niebo nad nim. Wieczorny wiatr delikatnie muskał twarz chłopaka. Długie włosy falowały.
Cisza dudniła w uszach dostosowując się do rytmu serca.

Powiew powietrza powoli, subtelnie zamieniał się w ciepły szept. - Dobrze, że pytasz człowieku... -
Szept nabrał głębi i siły męskiego głosu - Życie to więcej niż śmierć. Więcej niż smutek, płacz i łzy. Idziesz ciemną aleją ale nie widzisz światła... W każdej chwili tworzysz to kim jesteś. Co odczuwasz, co czujesz jak się zachowujesz. - Chłopak położył sie na plecach i patrzył w gwiazdy słuchając - Pytasz czym jest smutek? A jak go sobie wyobrażasz. Czujesz, że jaki powinien być? Jaki chcesz by był?

- Nie chcę go. Pragnę szczęścia, radości, miłości i bezpieczeństwa. Głównie bezpieczeństwa finansowego... by spełnić kilka kolejnych marzeń.

- Więc zrób to! - Dudniące echo rozniosło się po Wzgórzu.

- Ale ja... ...boję się. - chłopak wziął głęboki oddech i zamknął oczy - i dlatego jest mi smutno. Pomóż.

- Zawsze pomagam. Kto umie patrzeć i słuchać zawsze odnajdzie pomoc.

Chłopak uśmiechnął się ciepło... szczerze.

- Zrozum - echo skał poniosło dźwięk - zawsze jest jakieś wyjście, zawsze jest inna droga i zawsze jest nadzieja... zawsze.

- Przeraża mnie to - Gwiazdy tej nocy wyglądały cudownie. Bezchmurne niebo sprawiało, że wszystkie były na wyciągnięcie ręki.

Cisza.

Ciepły wiatr delikatnie koił smutek, goił rany - zasklepiał je bez śladu.

Nigdy! - głos tak niski, że aż zabolały uszy
Nigdy! - echo wprawiało całe Wzgórze Marzeń w drżenie
Nigdy!!! - chłopak poderwał się na równe nogi
Nigdy się nie poddawaj! - zapanowała cisza.

Chwila wahania. Przyśpieszone tętno i... spokój.

- Nie miałem zamiaru się poddać - Nuta zdziwienie w głosie chłopaka.

- Ale się poddałeś - szum wiatru znów stał się delikatny i przyjazny. Konsternacja na twarzy. - Poddałeś się bo stałeś się smutny. Przestałeś tworzyć otoczenie i pozwoliłeś mu mieć wpływ na ciebie. - chłopak usiadł, podparł głowę ręką - Wszystko co tworzysz dociera do Ciebie dopiero po chwili, nazywasz to Czasem. Nie poddawaj się. Masz siłę. Masz ten dar. Każdy człowiek go ma. Idź i uczyń swoje życie lepszym. Twórz a nie oglądaj. Zachwycaj się a nie smuć gdyż we wszystkim jest piękno. Wszystko jest w Bogu i wszystko jest od Niego. Całą swoją istotą wybierasz to czego chcesz. Każdym stanem świadomości... - Oddech chłopaka uspokoił się - Naucz się kontrolować siebie a potem naucz się tworzyć swoją rzeczywistość tak jak zostałeś do tego powołany.

- Ale... nie czuję się na siłach by spełnić wszystko czego chcę - chłopak wziął głęboki oddech.

- To tylko twór twojej niewiedzy... iluzja.


Świtało. Słońce leniwie wspinało się nad horyzont by po chwili pierwszymi promieniami oświetlić Wzgórze Marzeń. Kolejny dzień. "Kolejna okazja" pomyślał Młodzieniec i ruszył stromą ścieżką w kierunku budzącego się miasta.


"

-----------


Czegoś mi tutaj brakuje. Nie wiem czego. Paru słów, kilku zdań, jednej albo dwóch głębszych myśli.

Lubię tutaj pisać.