why I never walk away?
why I never see this way?
Przestrzeń... dajcie mi ją!
Chcę oddchać pełną piersią! ... ale nie chce żeby moja możliwość oddychania zabrała komuś oddech... nie chcę...
Czy to tak wiele, że chcę mieć zaczisze w którym wszystko splywa po mnie bez cienia zostawionego na mojej duszy?
Oto jest noc. Jest Twoja.
Ale ja nie chcę nocy, chcę dnia, światła, radości...
Sprzeczność. Nie potrafię się cieszyć. Chcę. Nie mogę.
Wieczorami melancholia, potrafię siedzieć i patrzeć na coś co mnie zachwyca, czuć opis tego czegoś, piękno nie do opisania tysiącu słów. Chcę, żeby mnie ktoś wreszcie zrozumiał, siadł obok i nie mówił, że wie co czuję. Chcę żeby też patrzył jak ja. Drugą parą takich samych oczu jak moje. Słyszał drugą parą takich samych uszu jak moje. Wiem, że spotkałem już takich ludzi. Wiem.
Nic nie mówić, poprostu być, nie krytykować a robić swoje, schować wszystkie oceny, być zupełnie czystym, w akcie tworzenia rzeczywistości nic nie ukrywać, nie szydzić...
Wypuśćcie mnie!
Let me sing, in front of You, to the wind....
Chcę oddawać to co czuję w jakiejś konkretnej formie i chcę żeby to bylo docenione żeby mi ktoś powiedzial szczerze, że to jest dobre, że do czegoś prowadzi, potrafi wzbogacić albo że najzwyczajniej pozwala się wyluzowac...
Zupełnie szczerze, bez fali fałszu, niepewności czy skrępowania.
Fiolet. Kolor samobójców i artystów. Pierwsza opcja mnie nie interesuje.
2004-12-06 | 21:03:06 | crazy-in-paradise
poniedziałek, 25 czerwca 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz